www.polana.fora.pl

Taa, jasne - teraz będę pytać każdego napotkanego faceta o datę urodzin, a może najlepiej dam ogłoszenie, że szukam osoby urodzonej tego właśnie dnia... Wink

Zresztą na poważnie - nikogo teraz szukać mi nie w głowie. A poza tym coś mi się zdaje, że taka sugestia byłaby zbyt grubymi nićmi szyta...

nie wiem dlaczego tak ważnym w tym momencie było przeliczenie numerogii tego twojego "nie urodzonego ze snów"
ale chyba coś w tym jest skoro tak wiele uwagi akurat w tym momencie , bez przyczyny -bez kochania się w numeroligii
nie liczylam...a zobaczyłam wręcz to 33

poczekajmy -czas sam nam da odpowiedź

buziaki moja kochana Smile

Jeżeli czegoś się szuka, to trudno to znaleźć. Otwórz się i swoją świadomość na otoczenie, a data urodzenia faceta pojawi się tak zaskakująco, "że spadniesz z krzesła z wrażenia". Kiedy to się stanie będziesz już wiedziała i wszystko zacznie się zmieniać.
W tym wszystkim nie chodzi o szukanie jak to po ludzku pojmujesz. Smile

Prowadzę podwójne życie.
W snach jestem gdzie indziej, z całą pewnością.
W ciągu dnia czasem jakieś skrawki mi się przypominają, ale marne.
We śnie wędruję po innych jakichś krainach.
Czasem są to przykre, straszne doświadczenia, czasem dobre i piękne.
Tylko, cholera, niewiele pamiętam.

Czasem słyszę głosy, hmm... To znaczy jakby do moich uszu docierało jakieś wypowiedziane przez kogoś zdanie. Nie wiem, przez kogo... Niedawno dwa razy innymi słowami usłyszałam zdanie na temat swojej przyszłości.

Może to początek choroby...

E tam..

od razu choroba...

Nie jesteś na zakręcie, nie wiesz co zrobić ze sobą, życiem? Rozprawiasz o tym i przebłyski przenosisz do reala. Nie bój, jesteś pod dobrą opieką Smile

Pozdrawiam

no ja głosów nie słyszę Smile

jeszcze

ale świat snow i podwojne życie -kochana znam to Smile

tyle że ja pamiętam je wszystkie i niestety tęsknię często za tym ,żeby jak najszybciej iść spać
bo tam mam babunię, tatusia i innych

buziaki
megraf

Nie mam pojęcia Freyu....sama się zastanawiam,
moja teściowa była ciągle w moich snach ze 4 lata
pozniej śniła się coraz rzadziej,

śniła mi się, gdy dusza cioci była w nicości i potrzebowała pomocy,

i teraz, nie tak dawno, że idę z moją obecną teściową pod rękę i nagle zamiast mojej obecnej, pojawiła się ta była i ja zobaczyłam ją i mówię: "mamo, kocham cię, kocham cię Wink

"

ale to nie są takie sny jak kiedyś, tak jak by tylko pojawiała się wtedy gdy szybko potrzebuje ktoś lub ja pomocy.... ciekawe

podsumowując śniła mi się 2 razy w ciągu ostatniego roku

pomyślałam, że może poszła się rozwijać gdzieś dalej, hmmm ciekawe

Może zajmują się swoimi sprawami, taka ich droga.
Może też tak naprawdę są przy nas w snach, ale nie dają się pamiętać...
(Ja przynajmniej mam wrażenie, że się z Nimi w snach spotykam, ale nie mam tego później pamiętać)
Żeby nas za bardzo nie oderwać od tzw. rzeczywistości...
Na początku takie sny pomagają, łagodzą ból. A i im być może są potrzebne spotkania z żyjącymi.
Ale jeśli by trwały stale, to bylibyśmy zupełnie rozchwiani i pogubieni.
A przecież mamy jeszcze TU coś do zrobienia.

Dziś uciekałam przed czymś/przed kimś, to było jakieś bardzo skomplikowane, niewiele pamiętam, tylko klimat. Nieprzyjazny, wrogi, musiałam się zmagać z paskudnymi rzeczami, chyba płakałam i krzyczałam.
W końcu znalazłam się w jakimś jakby schronie. Było tam trochę ludzi, nie pamiętam dokładnie, kto, ale była chyba m.in. Mama, której wcześniej szukałam i która mnie opuściła, odchodząc w jakimś sobie znanym celu.
Pamiętam ogólny nastrój tego miejsca - czułam się bezpieczna, wreszcie usiadłam i zaopiekowano się mną.
Panowała dość uroczysta atmosfera i wiedziałam, że czeka mnie jakaś niespodzianka. No i rzeczywiście.
Nagle pojawił się J - cały, zdrowy, uśmiechnięty, coś mi tłumaczył - chyba bez słów! - że to wszystko było konieczne, że on musiał tutaj czekać na mnie, że musiał wtedy odejść... Niewiele z tego rozumiałam. Cieszyłam się, było mi lekko na duszy.
To było takie dobre uczucie, mieć go obok i nie być sama... Wreszcie móc odpocząć.

No to chyba trafiłaś do Nieba Smile

Oni tam czekają, i pewnie tak będzie.
Zazdroszczę Ci takich snów.
Muszą chyba o Tobie bardzo mysleć, i mieć Cie na oku ,skoro programują takie sny , a Ty je pamietasz:)
Tylko się cieszyc Kochanie, tylko sie cieszyć...

Zgadzam się z Frey'ą Smile

Wczorajszy sen:
Jestem w mieszkaniu, gdzie mieszkałam przez kilka krótkich lat z Mamą i Ojcem. Jestem w swoim dawnym pokoju, który oni oboje dla mnie przygotowali - odtąd mam tam mieszkać. Są też jacyś inni ludzie, rozmawiam z kimś, uśmiecham się, opowiadam o tym mieszkaniu z radością. Pokój wygląda niemal tak samo jak ten prawdziwy, są tylko dodatkowe, otwarte drzwi po jednej stronie.
Trwa rozstawianie sprzętów. Upieram się, że chcę tu mieć swoją sofę. Sama nic nie mogę robić, jestem chora na raka, zmęczona, ale bardzo zadowolona, tyle że kompletnie bezsilna.
Ojciec jest niepodobny całkowicie do siebie, ale wiem, że to on. Od słowa do słowa zaczynamy się spierać, jestem na niego wściekła, sprawił mi wielką przykrość. On też jest rozgniewany.
Tak się mniej więcej kończy ten sen. Mama gra tam rolę zdecydowanie drugoplanową. J nie ma.

(dygresja: Ojciec był alkoholikiem, chorym, słabym człowiekiem; nie mieszkał z nami; w tym mieszkaniu, gdzie mieszkaliśmy dawno, dawno temu, było więcej złych chwil niż dobrych; ostatnio widziałam Ojca 3 tygodnie przed jego śmiercią, w 2005 roku; nie śni mi się; wybaczyłam mu wszystko, ale nie myślę o nim za często)

No kurcze.

Dziś mi się śniło, że umieram. Byłam ranna - w plecy, napastnik zranił mnie nożem, krwawiłam przeokropnie, bólu specjalnie nie czułam, ale czułam, jak uciekały ze mnie siły. Otoczenie było przerażone, że krwawię, ale nie kwapiło się do pomocy. A ja udawałam, że jest ok.
Potem zaczęłam sobie szukać miejsca, żeby się spokojnie położyć i czekać na odejście. W końcu znalazłam się we własnym łóżku, z moimi psami.
Pamiętam, jak myślałam o tym, że powinnam zostawić jakiś list ze wskazówkami dotyczącymi różnych rzeczy, uporządkować jeszcze coś... Ale stopniowo stawało mi się to wszystko coraz bardziej obojętne, coraz mniej ważne... Ogarniała mnie zupełna niemoc.
Jednak jakoś nie nadchodził TEN moment, a ja naprawdę miałam już dość, byłam u kresu sił.
Wzięłam dwie garście tabletek nasennych, pamiętam, jak je przełykałam. Pomyślałam wtedy o J.
I po chwili zaczęłam tracić świadomość, rozpływać się... No, umierałam!

Po czym się obudziłam...
Rolling Eyes

Śmierć we śnie na ogół symbolizuje dużą zmianę w życiu.