www.polana.fora.pl

Piszesz Aniu : "nawiązał do tego, że Paula nie wie ile godzin mam siedziec z Kami, bo nie wie, czy i kiedy przyjedzie ojciec dziecka..)"

Czy to znaczy, że trzeba wychowywać Paulę ?!
Fajna logika Rolling Eyes

Też chyba mi się nie podoba jego zachowanie. Może niech sam pomaga w wychowywaniu córki, nie będzie problemu

Wg mnie, to ojciec Kami pokrętnie napuszcza Cię na Paulę.
Paula do wychowywania - on wychowany.

też nie lubię, jak ktoś mną manipuluję, a on jakby stara się to robić.. :/
takie mam wrażenie..

a co do wychowania Pauli..
znam ją od lat, jako koleżankę, nie mam jej nic do zarzucenia

no ma charakterek, nie powiem... nawet w stosunku do mnie, jak się wkurzy, to potrafi mięsem rzucić , albo zarzucić, że " głodzę dziecko", co jest bzdurą, bo np nijak Kami nie chciała czegoś zjeść, karmiona na siłę darła się, robiła czerwona i zanosiła, a że nie jest chudziutka, to stwierdziłam, że najwyżej zje później..

nie wiem, jak Paula odnosi się do Piotrka
ale absolutnie nie chcę ingerować w ich sprawy..

nie wiem jak się zachować..

bo może faktycznie powinnam ustalić odgónie, że tak jak na początku ustaliłyśmy mam czas wtedy i wtedy a później mam swoje plany, ale kurcze,
jest we mnie takie cosik, że skoro nie mam żadnych planow,to czemu mam dziewczynie nie pomóc...

z drugiej strony, może to jest wpieprzanie się w jakieś relacje między nimi?
nie wiem.. no sama nie wiem..

najchętniej to bym ich do terapeuty razem wysłała i niech się kurde uczą dogadywać tak, by dziecko ani osoby postronne nie były w to mieszane.. :/

On nie powinien wysługiwac sie Tobą w ich sprawach i za Twoim posrednictwem coś załatwiać, niech organizuje czas w weekend dla całej trójki i nie bedzie problemu, to mu zaproponuj

wiesz.. jak się wkurzę, to powiem im obojgu, że " składam wypowiedzenie" i mają miesiąc by kogoś znaleźć dla Kami..

co prawda nie wiem, jak to zniosę, bo zżyłam się z Małą, ale kurde, nie mogę pozwolić, by mną manipulowano :/

prawda..? :/

Roszponko Ty chyba jesteś aniołem. Jak to czytam to już się wkurzam a Ty laskę usprawiedliwiasz. Jakby mi rzucała mięsem albo że jej dziecko głodzę, to przy całej mojej spokojnej naturze tą zupkę bym jej do gardła wcisnęła. Myślę, że dobrze jak są ustalone jasne zasady, koleżeństwo-koleżeństwem a interes-interesem.
Może mam taki punkt widzenia, bo sama na studiach urodziłam dziecko i pomoc miałam tylko wtedy gdy było chore (nie mogło być w żłobku) a ja byłam na zajęciach. Ale jak już wracałam po zajęciach, dziecko było ubrane i gotowe do wyjścia. Studiowałam, zakuwałam bo chciałam mieć stypendium naukowe. Ostatecznie nikt nie kazał mi iść na drugie studia Wink

Więc jak czytam, że p. mama ma nianię, musi odpoczywać i serialik oglądać a i tak bidulce coś nie pasi a p. tatuś też nie za chętny do opieki nad dzieckiem i mają problem typu czy drzwi zamykać czy nie, to mnie krew zalewa.
A może mam zły dzień Wink

Jak zły dzień Błękitku to nie ma problema, juz po 17 Smile

coś czuje, że zaraz będzie " a dlaczego on ma coś organizować, a nie ona"..

no choroba, może niepotrzebnie ją usprawiedliwiam, ale weta, to naprawdę ciężki kierunek i podziwiam ją, że daje radę bez urlopu zdrowotnego czy dziekańskiego...

choć ja osobiście wzięłabym na jej miejscu, by być właśnie z dzieckiem ten rok...
no ale też nie wtrącam się do tego

-----------------------------------

błękitna, a co mi da, że się obruszę? obrażę, czy pokłócę?
ja swoje wiem i wiem, że nie mam sobie ( przynajmniej w tej sprawie) nic do zarzucenia

ciśnienie obniża mi się jedynie przy J ( slowo daję! np ostatnio, rano 170/101 a po godzinie w obecności J 130/79 ) to po co mam sobie jeszcze podnosić ciśnienie..?

No i podziwiam Ciebie również, że dawałaś radę..

----------------------------------------------

mam jazdy z "ogrem"..
no od tylu miesięcy sugeruję mu, by zabrał swoje rzeczy, a on nic

poza narastającą niechęcią od wielu miesięcy nie ma między nami nawet cienia sympatii

a mnie go kuźwa mać szkoda.. normalny człowiek wypieprzyłby jego rzeczy na śmietnik, a nie prosił i prosił, by je zabrał Sad

----------------------------------

sytuacja miała się tak, że wynajmowałam ogrowi pokój
płaci co prawda, za przetrzymanie rzeczy
proszę go kuźwa, że przecież za te 300 zł blisko uczelni wynajmie sobie pokój, a nie łóżko gdzieś tam, ze może sobie rzeczy zabrać, że mu pomogę, przewiozę, a ten, że .. hmm.. w zasadzie dziwnych argumentów używa..
nawet nie potrafię ich powtórzyć

wydźwięk jest taki, że mogłam mu 3 lata temu powiedzieć, że nie będzie mógł trzymać u mnie rzeczy, że tak, to by nie robił nic w moim domu po czym sobie wyszedł, więc znów rozstaliśmy się w niezgodzie..
mnie się chce płakać, chcę do J, albo po prostu mieć święty spokój
i żeby ogr zabrał rzeczy

już niech mi za maj nie płaci, tylko niech zabiera i da mi święty spokój :,(

doskonale wie, że między nami od wielu lat nic nie ma i nie będzie już nigdy
mijając się na ulicy nie rozmawiamy ze soba, tylko warczymy
wie, że ja dla J gotowa jestem skoczyć w ogień

wiecie co go trzyma?? tak myślę..
strach przed matką i babką

jego babcia mnie uwielbia ( no ba Wink

) i mam wrażenie, że to o to tu chodzi i po to te rzeczy u mnie.. może chory wniosek, ale wziął się stąd, że jak zerwałam kiedyś z nim, to on ze łzami w oczach spytał mnie, " to co ja mam teraz babci powiedzieć?"

boszzzz.... jutro spróbuję sama znaleźć mu jakiś pokój w granicach 400 zł przy samej uczelni
może " na gotowe", jak się umówię, go zabiorę, pokażę, spakuję, to końcu sie złamie.... :/ :/ :/

jakoś jako dusza, chyba miałam duże poczucie humoru, wybierając takie, a nie inne lekcje do przerobienia..

-------------------------
co mi się marzy?

stabilizacja i spokój - najchętniej u boku z J
skończyć studia i zająć się diagnostyką kliniczną

i przy tym dalej być dobrym człowiekiem

po rozmowie z ogrem - 170/106

i need J

Sad

oddechy kochana, oddechy