Freya
Mol Książkowy
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 2011
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
|
Aniu, Polciu - cos Wam napiszę jako osoba z 3-letnim
"stażem".(Moja Mama odeszła ponad 3 lata temu.) Mam dla Was jedną wskazówkę: " Nie dławcie żalu, smutku, emocji." One wszystkie muszą wyjsć na zewnątrz. Żałobę trzeba przeżyć do końca. Osobę którą się straciło kocha się trochę inaczej niż za Jej życia,bo jest to Miłość połączona z dużym bólem, żalem, ale przecież czujecie nadal mocną więź z tą Osobą.Czujecie coś co Was nadal mocno łączy !
I w zależności jak mocny był ( i jest) to związek żałoba może trwać pół roku, rok , 2 lata 5.... i więcej.Ona w miare upływu czasu będzie sie zmieniać, bedzie coraz mniej bólu, żalu, łez , ale Miłość zostanie- i to jest najważniejsze i najpiękniejsze.
Poza tym jestem prawie pewna, że przeżywając stratę kogoś ,kogo bardzo, bardzo się kochało, z kim wiązały nas szczególne więzy, stajemy się innymi osobami, ta strata zmienia nas i już nigdy nie będziemy takie jak kiedyś.Nie ma juz powrotu, trzeba nauczyć się żyć inaczej , z inną świadomością.
Ja np. również nic nie planuję, moze to sie bierze z tego,że całe te pierdoły typu nowy ciuch, mebel, itp. nie kręcą mnie już. Nic co bym była w stanie osiągnąć nawet jakims wielkim kosztem nie zwróci mi kochanej osoby, a więc wszystko jakby traci wartość , wymierną wartość . I liczy się tylko uczucie jakie noszę w sercu , jakie mogę Jej ofiarować.
Życie jak gdyby płynie bardziej "obok",rzeczy kiedyś ważne przestały być ważne, po prostu zmieniłam się:)Wy pewnie też tak macie.
Mam bardzo dużo ksiażek ezoterycznych pisanych przez różnych autorów , media, itp. I w każdej z tych ksiażek powtarza się uparcie i niezmiennie jedno twierdzenie: że nasi zmarli biorą udział nadal w naszym zyciu, a nasze myśli od razu przywołują ich do nas.
Okazuje się ze nasze mysli mają niesamowitą moc sprawczą. Tak więc myslcie o Nich, mówcie jak bardzo Ich kochacie, traktujcie jakby dalej żyli, bo przeciez tak na prawde żyją, są obok - tylko ich nie widzimy:)
Moja Mama śni mi sie coraz rzadziej. Kiedy jednak już dopadnie mnie totalna tęsknota i kiedy nie mogę sobie dać rady sama ze sobą ,to wtedy przychodzi we snie. I po takim "spotkaniu", kiedy mogę Ją zobaczyć, usłyszec , dotknąć uspokajam się i mam pewność, że tak na prawdę nic sie nie skończyło, my dalej obie funkcjonujemy, tylko na innych zasadach!
Dziewczyny polecam Wam książke którą właśnie skonczyłam" Duchy posród nas" - James Van Praagh. Jest to kolejne potwierdzenie tego jak wygląda życie po naszej śmierci. Takie książki wzmacniają, uwierzcie .
No wiec podsumowujac Aniu, Polciu - macie ochote płakać- płaczcie, nie duście w sobie żalu i rozpaczy, bedą Was jeszcze długo dopadac takie momenty.( Ja np. myslac o Mamie i czując ten przeogromny ból , czuję Ją wtedy wyraźnie przy sobie.)
Jednoczesnie szukajcie prawdy o Waszych Bliskich, dzieki tym odkryciom łatwiej Wam będzie pogodzić sie z tą chwilową stratą.
Ściskam:)
|
|