|
Zdazylam Zderzaczku przeczytac Twoj post nim go skasowales...
Egzorcysci nawet bardzo dobrzy, nie sa wyspecjalizowani we WSZYSTKICH mozliwych przypadkach.
Czesto jak wiesz wyzdrowienie polega tez na mocnej wierze pacjenta w wyzdrowienie.
To Jezusa : "Wiara twoja uzdrowila cie."
A medycznie : efekt placebo.
Bywa i tak, ze we wspolpracy z psychologiem wyniki bywaja lepsze.
Szczegolnie tam, gdzie przyczyna problemow tkwi wlasnie w silnych przekonaniach cierpiacego, ktore psycholog stara sie zmienic.
Masz silne przekonania katolickie, te oparte na ksiezej wykladni katechezy.
A wiec i silnie wcisneta w Twoja matryce pewnosc grzechu smiertelnego, po ktorym nie ma juz zmiluj sie.
I ze od takiego grzechu uwolnic moze jedynie spowiedz u kaplana, czy jego pomoc innego rodzaju.
Albo laska boza, ktorej zaistnienie jest nieprzewidywalne.
Masz problem z natrectwem mysli, ktore uwazasz za skandalicznie grzeszne, bo obrazaja samego Boga w Jezusie.
Rozrywa Cie poczucie absolutnej winy. Strach przed nieunikniona kara.
Mysli te odrzucasz stale z calych sil, a one wracaja...
Przestaniesz sie ich bac, i wogole przestana wracac, gdy zmienisz sposob widzenia tego co Cie trapi.
Prosze, blagam wrecz - przepracuj sposob spojrzenia na to wszystko, a uwolnisz sie sam.
Poki tego nie zrobisz, to kazda pomoc nawet najlepszego bedzie chwilowa, a sprawa predzej czy pozniej powroci...
Spojrz prosze tak :
NIEPRAWDA jest co od wiekow mowia ludziom ksieza, ze sa grzechy szczegolnie skandaliczne - te obrazajace Boga myslami.
Bog jest ponad to. Bog zna glebie naszych serc i rozpoznaje chorobe natretnych mysli wciskanych Ci gwaltem.
Bog wiec wie, ze to nie Ty "grzeszysz", a ktos inny.
A nawet i ten inny nie tak calkiem grzeszy, tylko cierpi na chorobe duszy i Bog tez to wie.
Bo Bog jest o NIEBO madrzejszy od nas.
I Bog jest PRZEDE WSZYSTKIM Miloscia.
Karzacy Bog, malostkowo czujacy sie obrazany, to wymysl ludzki. Bog jest na to ZA MADRY, wiec jest wolny od malostkowosci.
Sadzac wg siebie juz dawno stworzylismy go sobie na swoje podobienstwo, zamiast sami starac sie przeksztalcac NA JEGO PODOBIENSTWO.
Prosze Cie, gdy poczujesz nawrot takich mysli, to powiedz w duchu do ich autora : znow myslisz mi w glowie, ale to sa twoje mysli, i to jest twoj problem i rachunek z Panem Bogiem.
Ale ja nie wierze, JA WIEM, ze On przebacza tym, ktorzy cierpia, bo sa jeszcze glupi jak dzieci. Wiec tez ci przebaczam te glupoty.
Bo my wszyscy dla Boga jestesmy dziecmi, a biorac Jego madrosc w porownaniu z nasza, to faktycznie jestesmy w Jego oczach glupi jak dzieci. A w dodatku WLASNE dzieci. Nie odpusci wlasnym dzieciom ? Pewnie ze tak !
Bardzo niewielu ludzi zwraca na pewna wypowiedz Jezusa w jej DUCHOWYM znaczeniu. Oto ona :
"Co bedzie zawiazane na ziemi, bedzie zawiazane w Niebie. Co bedzie odpuszczone na ziemi, bedzie i w Niebie."
Ten cytat wzieli na tapete i po swojemu wyinterpretowali teolodzy, gdy przymierzali sie do stworzenia kolejnego sakramentu, zwiekszajacego ich wladze nad ludzmi poprzez fakt, ze stawali sie przez to KONIECZNYMI I NIE DO OMINIECIA posrednikami pomiedzy Bogiem a czlowiekiem.
Jest to historycznie rzecz mierzac stosunkowo nowy sakrament podparty ludzka interpretacja Z LITERY, a to jest wbrew tlumaczeniom samego Jezusa, ktory czesto powtarzal uczniom : "Rozumcie slowo Z DUCHA, a nie Z LITERY."
A z ducha zrozumienie tej wypowiedzi jest nastepujace:
Co bedziecie sobie swymi umownymi postanowieniami zamykac tutaj, do tego stracicie tez dostep tam w Niebie.
Co rozwiazecie, czyli : rozsuplacie wezel/otworzycie/uwolnicie swoje myslenie na ziemi, od tego uwolnicie sie i duchem.
Jezus stale powtarzal jak wazne jest OSOBISTE pojecie czegos w duchu, a nie bezmyslne powtarzanie po innych zrytualizowanych formul i slepe wierzenie w nie, bo ci inni na pewno byli madrzejsi...
Byl przeciwny wszelkim zrytualizowanym formom religii.
Nie przestrzegal postow, nie chodzil regularnie do swiatyni, i nikogo NIE ZMUSZAL by Go sluchali. Przychodzili do Niego Ci, ktorzy SAMI chcieli i KIEDY chcieli.
To dlatego tez Jezus, zwykle wzor wyrozumialosci, wpadl w pasje krytykujac uczonych w pismie (wspolczesnie powiemy: teologow), gdy krzyczal do nich : "Nakladacie na maluczkich chomata/brzemiona, ktorych sami nie macie zamiaru nosic." i jeszcze : "Przekleci ci, ktorzy zabieraja innym klucze do nieba, a sami do niego nie wejda."
Zabierac klucze do nieba... swoimi zakazami i nakazami (ustalanymi w celach zwiekszania swej ziemskiej wladzy) wprowadzac w blad i utrudniac wiare w wybaczenie i danie mozliwosc wiecznego rozwoju, jako pierwszy boski atrybut i dar. BEZ DODATKOWYCH LUDZKICH WARUNKOW
Z Miloscia
Jola
|
|
|
|