Forum www.polana.fora.pl Strona Główna   www.polana.fora.pl
Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
 


Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Budowa energetyczna; równowaga / zakłócenie; doenergetyzowania pola energii; -> Magiczne kroki Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post Magiczne kroki - Wysłany: Pią 13:11, 02 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Zamiast wstępu cytat:
(str.27 z ostatniej książki Carlosa Castanedy - Magiczne kroki)

"-Podam ci przykład - rzekł. - W moim wieku powinno mi dokuczać, dajmy na to, wysokie ciśnienie. Gdybym się udał do lekarza, ten, widząc mnie, przyjąłby zapewne, że oto ma przed sobą starego Indianina, którego wyczerpały tysiące różnych trosk, rozgoryczenie i kiepskie odżywianie; skutkiem tego wszystkiego, jak łatwo przewidzieć i czego należy się spodziewać, jest nadciśnienie. W moim wieku to normalne. Nie mam najmniejszych kłopotów z nadciśnieniem - mówił dalej. - Nie dlatego, że. że jestem silniejszy od przeciętnego człowieka albo mam lepsze geny, ale dlatego, iż moje magiczne kroki pozwoliły mojemu ciału wyłamać się z wszelkich wzorców zachowań, których skutkiem jest nadciśnienie. Mogę śmiało powiedzieć, że za każdym razem, gdy rozprostowuję kości, wykonując jeden z moich magicznych kroków, blokuje strumień statycznych założeń i typów zachowań, które normalnie w moim wieku powodują nadciśnienie. Innym przykładem , który mogę ci podać, jest sprawność moich kolan - ciągnął. - Nie zauważyłeś, że jestem o wiele zwinniejszy od ciebie? Poruszam kolanami jak mały chłoptaś! Dzięki moim magicznym krokom stawiam tamę na strumieniu zachowań i zmian w strukturze fizycznej, które z wiekiem przyczyniają się do zesztywnienia kolan, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.

Chyba nic mnie tak nigdy nie złościło jak to, że don Juan Matus, który z powodzeniem mógłby być moim dziadkiem, był nieporównywalnie młodszy ode mnie. Przy nim byłem sztywnym i twardogłowym rutyniarzem. Byłem niczym starzec. On zaś był żwawy, pomysłowy, zwinny i praktyczny. Krótko mówiąc, był obdarzony czymś, czego ja, mimo że byłem młody, nie posiadałem - młodością. Bardzo lubił rozprawiać, że być młodym to nie to samo, co być obdarzonym młodością, i że bycie młodym nie stanowi żadnej przeszkody dla starości. Kierował moją uwagę na to, że gdybym się dokładnie i spokojnie przyglądał innym ludziom, zgodziłbym się z tym, iż już w wieku dwudziestu lat są oni starcami, idiotycznie klepiącymi w kółko to samo.
(...)
Powiedział mi wcześniej, że czarownicy starożytnego Meksyku odkryli magiczne kroki, które były niejako ukrytym skarbem, przechowywanym gdzieś do czasu, aż ludzie go odnajdą."

Oczekuję zainteresowania co najmniej tych wszystkich dla których to co ujawnił w swoich książkach Carlos Castaneda jest nieznane.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 13:20, 02 Mar 2012  
Aga_w_chmurach
Gość








Ja jestem bardzo zainteresowana
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 13:40, 02 Mar 2012  
Grey Owl
Gość








Mimo, ze chodze jeszcze po drzewach, mam gietkie kolana i przeskakuje z kamienia na kamien bez pudla Wink jestem Zbyszku tez bardzo zainteresowana.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 14:25, 02 Mar 2012  
Dorota Anna
Gość








ja tez!!!baaaaaaaardzo zainteresowana,bo mimo ze nie ma dla mnie starości,śmierci i grzechu to te kości byłoby fajnie rozmiękczyćSmile
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 13:18, 03 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Książki Carlosa Castanedy były i właściwie jeszcze są jednymi z nielicznych, których zawartość była dla mnie bardzo trudna do przyswojenia, a i nawet dzisiaj po latach wchłaniania i sprawdzania w praktyce jak to działa muszę przyznać iż jest dokładnie tak jak to omawiane jest w książkach – bardzo często brak jest słownictwa na opisanie czy omówienie tego co zawierają.

I mogę tylko powtórzyć za innymi iż brak tu jest innej możliwości jak osobiste doświadczenie.

Podam przykład: można mówić do woli o energii, jej przepływie etc. ale gdy samodzielnie (i najlepiej w sposób powtarzalny) zobaczymy energie o której tyle mówią i piszą inni – to dopiero wtedy staje się to dl nas oczywiste bo gdybanie przestaje mieć rację bytu tak jak mieszanie w głowach przez tzw. zawodowych mieszaczy.

W moim przypadku wyglądało to tak: robiłem sobie różne eksperymenty i jednym z nich był tygodniowy post pod koniec którego usiadłem sobie w ogrodzie pod piramidą (zrobioną raptem z kilku prętów od uziomów) a gdy po ok. 2godzinnym czytaniu jakiejś książki udałem się do łazienki za potrzebą okazało się iż przed moim brzuchem pojawiła się biała świecąc kula (dokładnie taka jak opisują ci którzy widzieli energię w jej ruchu we wszechświecie).
Gdy najadłem się parówek okazało się iż natychmiast przestałem tą świecącą kulę widzieć – czyli gdy pojawił się u mnie nadmiar energii byłem w stanie zobaczyć coś co po zużyciu tego nadmiaru natychmiast znalazło się poza zasięgiem moich zmysłów.

Podobnie jest z tym co nazywamy podróżami poza ciałem (opisów jest już sporo w znanych powszechnie książkach), ale gdy ja lub ktokolwiek ma osobiste i świadome podróże poza ciałem to gdybanie przestaje być gdybaniem i o to w tym wszystkim chodzi – NALEŻY TO WSZYSTKO DOŚWIADCZYĆ OSOBIŚCIE, A WTEDY NIKT nie jest w stanie WCISNĄĆ NAM przysłowiowego kitu.

Jestem jednym z tych dla których ten świat w którym żyjemy z jego pieniędzmi, lekarstwami, bombami, złodziejstwem, bandytyzmem etc. jest czymś tak nienormalnym (nawet słowo nienormalny jest dziwolągiem bo jak wiadomo podświadomość (nazywana także nieświadomością - kolejny dziwoląg celowo wprowadzony przez złodziei energii) pomija nie jako błąd systemu.

Tak więc obserwując cały ten chory świat i tych wszystkich klaunów i cymbałów którzy w tym uczestniczą wielokrotnie zadaję sobie pytanie: jak to zmienić?
Bo jest dla mnie oczywiste iż MUSI istnieć możliwość iż nawet mieszkając w mieście jesteśmy: zdrowym szczęśliwym i bogatym w sensie dosłownym.

Bo skoro mamy wolną wolę to brak jest jakiejkolwiek możliwości aby jakikolwiek cymbał bez naszej zgody był w stanie do czegokolwiek nas zmusić.
Idąc dalej tym tropem uważam iż podstawą jest tak zorganizować swoje życie aby mieć dla siebie DOWOLNĄ ilość wolnego czasu.
W moim przypadku cel ten osiągnąłem a to spowodowało iż moje możliwości są wielokrotnie większe od innych (a przynajmniej tych którym brakuje tego czasu bezustannie).
Kolejne zagadnienie to to co wkładamy do ust, czym oddychamy a także jakie dźwięki i promieniowania (wibracje) przenikają nasze ciała fizyczne i energetykę.

Co mogę dodać; jest wielu bezmyślnych mieszaczy a także zawodowych kłamców których zadaniem w tym życiu (a może i w innych) jest tylko jedno namieszać w głowach innym ile się da.
W internecie aż roi się od ich matactw, a tu na stronie także widoczna jest ich działalność (wielu z nich nawet nie zdaje sobie sprawy iż są tylko narzędziem sił o których brak im zielonego pojęcia).

Ktoś tu napisał o chorych w jakimś bloku w Oświęcimiu – powiem to co mi właśnie przyszło do głowy: A CO MNIE TO OBCHODZI, tak samo jak CO MNIE OBCHODZI KRYZYS W GRECJI, czy gdziekolwiek.

Rozglądam się dookoła i szukam tych zdrowych i szczęśliwych i przyznaję iż jakoś ich nigdzie nie widać (no może poza dzieciakami – bo trafiają się szczęśliwe i zdrowe dzieciaki).
Dlatego zachęcam każdego aby z tego co pojawia się dookoła niego wybierał to co najlepsze i najwartościowsze a resztę pomijał i omijał.

Rozpędziłem się ponownie – bo jak widać można napisać kolejną książkę nie wyczerpując tematu, dlatego powracam do magicznych kroków, do których opanowania przez każdego wystarczy tylko i wyłącznie taka intencja.

Jest na ten temat sporo w internecie i oczywiście każdy jeśli poświęci trochę swojego czasu to znajdzie to co będzie najwartościowsze (bo obok pereł jest zbyt dużo bezwartościowej lub wręcz szkodliwej informacji) – dlatego polecam wszystkim aby korzystać tylko ze sprawdzonych źródeł.

Osobiście polecam wszystkim korzystanie z książki Carlosa Castanedy pt. Magiczne kroki gdzie znajdują się zarówno obszerne opisy jak i sporo zdjęć (wydanie które jest w moim posiadaniu to wydatek 39zł).
Natomiast dla tych którym brak możliwości zakupu tej pozycji (nakład raczej jest już od dawna wyczerpany) proponuję zrobić tu na stronie taki bezpłatny kurs.
Sugerował bym (jeśli wolno mi to zrobić) aby każdy zainteresowany na początek wykonywał tylko jeden krok jednego dnia (aby zapamiętać i nabrać wprawy).
Dla ułatwienia umieszczam trochę cytatów:

(str.5)
Carlos Castaneda

MAGICZNE KROKI

Praktyczna wiedza szamanów starożytnego Meksyku

Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2001

(str.7)
Wszystkim praktykującym tensegrity,
gdyż skupiwszy swe siły na tych ćwiczeniach,
umożliwili mi kontakt z ukształtowaniami energii,
do których don Juan Matus i szamani jego linii
nie mieli dostępu

(str.9)
Don Juan Matus, postępując zgodnie z tradycją swojej linii szamanów, czworo swoich uczniów: Taishę Abelar, Florindę Donner-Grau, Carol Tiggs i mnie nauczył pewnych ruchów, które nazywał magicznymi krokami. Uczył nas w tym samym duchu, w jakim uczono magicznych kroków przez całe pokolenia, z jednym wszakże, godnym uwagi odstępstwem – pominął nadmiernie rozbudowany ceremoniał, który otaczał nauczanie i wykonywanie owych magicznych kroków przez całe pokolenia. Z uwag do Juana wynikało, że ceremoniał utracił już żywotność wraz z nadejściem nowych pokoleń praktykujących te kroki, bardziej zainteresowanych ich skutecznością. Zalecił mi jednak, bym pod żadnym pozorem nie rozmawiał o magicznych krokach z żadnym z jego uczniów i w ogóle z nikim. Motywował to tym, że odnoszą się one do każdego indywidualnie, a ich efekty są tak nieprawdopodobne, iż lepiej po prostu je praktykować, nie wdając się w żadne omówienia.

Don Juan Matus nauczył mnie wszystkiego, co wiedział o czarownikach ze swojej linii. Każdy najdrobniejszy aspekt jego wiedzy był najpierw nazywany, następnie uzasadniany, potwierdzany i wyjaśniany. Dlatego też wszystko, co mam do powiedzenia na temat magicznych kroków, wypływa bezpośrednio z jego nauk. Magicznych kroków nie wymyślono. Odkryli je starożytni meksykańscy czarownicy z linii don Juana, w szamańskich stanach podwyższonej świadomości. Ich odkrycie było zupełnie przypadkowe. Zaczęło się od zagadkowego poczucia niezwykłej błogości, które szamani ci odnajdowali w stanach podwyższonej świadomości, gdy przyjmowali pewne szczególne pozycje ciała lub gdy w określony sposób poruszali kończynami. To uczucie było tak intensywne, że osią wszelkich ich poczynań stał się pęd do powtórzenia tych ruchów w stanie zwykłej świadomości.

Wiele wskazuje na to, że się im powiodło, i tak oto opanowali bardzo skomplikowany układ ruchów, który przynosił im ogromne korzyści w zakresie sprawności psychicznej i fizycznej. Prawdę powiedziawszy korzyści płynące z wykonywania tych ruchów były tak duże, że nazwano je magicznymi krokami. Przez całe pokolenia uczono ich tylko przyszłych szamanów, każdego indywidualnie, z zachowaniem złożonych rytuałów i tajemnych ceremonii.”

cdn.

Prosiłbym także zainteresowanych aby umieszczali tu swoje uwagi i spostrzeżenia.
Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 8:50, 04 Mar 2012  
Dorota Anna
Gość








czekam na więcej:)
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 15:35, 04 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień Dobry (takie polskie aloha)

Umieszczę tu na stronie trochę interesujących cytatów z książki Magiczne kroki Carlosa Castanedy aby rozpowszechnić zarówno to co ujawnia autor jak również aby zainteresować innych i pokazać iż możliwa jest zmiana na lepsze życia każdego z nas – jeśli tylko zdecydujemy się na systematyczne samodzielne działanie na przekór trudnościom codziennego życia i podpowiedzi umysłu masowego.

Skoro wznowiono niedawno książki Carlosa Castanedy, należy oczekiwać iż również pojawi się kolejne wydanie książki Magiczne kroki do zakupu której zachęcam każdego kogo zainteresuje poruszony tu temat.

(str.12)
„Kiedyś spytałem don Juana wprost, dlaczego czarownicy tak bardzo cenią fizyczną stronę człowieka. Jego odpowiedź była dla mnie zupełnym zaskoczeniem, bo zawsze sądziłem, że on sam jest człowiekiem uduchowionym.

-Szamani nie są ani trochę uduchowieni – odrzekł. -To istoty bardzo praktyczne. Jednak powszechnie wiadomo, że szamanów z reguły uważa się za ekscentryków czy nawet szaleńców. Może dlatego ci się wydaje, że są uduchowieni. Sprawiają wrażenie szaleńców, bo zawsze się starają wyjaśnić rzeczy, których wyjaśnić nie można. Daremnie dążą do udzielenia wyczerpujących wyjaśnień, czego nie da się zrobić, i dlatego tracą zupełnie wątek i wygadują bzdury. Jeśli chcesz być sprawny fizycznie i opanowany, musisz mieć gibkie ciało – ciągnął don Juan. -To właśnie są dwie najważniejsze sprawy w życiu szamana, ponieważ z nich rodzi się trzeźwość i praktyczność, jedyny niezbędny ekwipunek przy wkraczaniu w inne wymiary postrzegania. By tak naprawdę wędrować po nieznanym, potrzeba odwagi, a nie brawury. Chcąc utrzymać równowagę pomiędzy śmiałością i brawurą, czarownik musi zachowywać najdalej posuniętą trzeźwość umysłu i ostrożność, działać bezbłędnie i być w doskonałej kondycji fizycznej.

-Ale dlaczego w doskonałej kondycji fizycznej, don Juanie? - zapytałem. - czy nie wystarczy samo pragnienie albo wola odbycia podróży w nieznane?

-Nie, choćbyś się zesrał! -odparł mi cokolwiek szorstko don Juan. -Już sama myśl o stawieniu czoła nieznanemu, nie mówiąc o wkroczeniu na jego obszary, wymaga stalowych nerwów i ciała, które da radę taki ciężar utrzymać. Na co ci się zdadzą żelazne nerwy, jeśli nie będziesz czujny, nie będziesz sprawny i nie będziesz miał silnych mięśni?

Wszystko wskazywało na to, że doskonała kondycja fizyczna, o której don Juan wciąż mówił od pierwszego dnia naszej znajomości, efekt skrupulatnego wykonywania magicznych kroków, jest wstępnym warunkiem rozprowadzania naszej wrodzonej energii. To właśnie rozprowadzanie energii ma, według don Juana, fundamentalne znaczenie w życiu szamana, jak również w życiu każdego człowieka. Rozprowadzanie energii jest procesem polegającym na przemieszczeniu posiadanej przez nas energii z jednego miejsca w inne. Energia ta została wyparta z ośrodków witalności naszego ciała, któremu potrzeba tejże właśnie wypartej energii, by ustanowić równowagę pomiędzy czujnością umysłu a sprawnością fizyczną.

Szamani z linii don Juana rozprowadzaniu swojej wrodzonej energii poświęcali wiele czasu. To zaangażowanie nie było procesem intelektualnym ani wynikiem rozumowania indukcyjnego czy dedukcyjnego; nie wypływało też z żadnych logicznych wniosków. Zrodziło się z ich zdolności do postrzegania energii w jej ruchu we wszechświecie.”

cdn

W tym miejscy umieszczę trochę opisów natomiast w dziale szkoleń postaram się umieścić poszczególne magiczne kroki i jakby dla porównania trochę ćwiczeń z chi kung wraz z opisem.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 17:34, 04 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Przypominając sobie po raz kolejny twórczość Carlosa Castanedy dotarłem właśnie do książki którą napisał Victor Sanchez NAUKI DON CARLOSA Przewodnik po świecie Carlosa Castanedy i poczułem potrzebę podzielenia się informacjami jaki znajdują się na (str.60) w/w książki:

„Nietrudno sobie uzmysłowić, że wszystko co robimy, wymaga energii; bez koniecznego nakładu energii nie dojdzie do skutku nic, czy będzie to bieg w maratonie Mexico City, zerwanie ze starym nałogiem czy choćby wstanie rano z łóżka.

Mimo, że energię ma każdy, przekonujemy się, że cały zapas energii przeciętnej osoby zostaje przez nią zużyty na codzienne czynności, które w całości zdeterminowane są przez jej przeszłość. (...) Każde nowe przedsięwzięcie z naszej strony, jeśli wykracza poza utarty sposób postępowania, wymaga nakładu „wolnej” czy dostępnej energii. Stąd biorą się tak ogromne trudności w przeprowadzeniu życiowych zmian czy stwarzaniu sytuacji odbiegających od „normalnego” zachowania danej osoby: brakuje na to energii.

Z drugiej strony, na drodze do wiedzy wszystko wiąże się z energią. Wojownik zdaje sobie sprawę, że wyprawa w nieznane, ze wszystkimi zmianami, jakie za sobą pociąga, zakłada nie tylko wysoki poziom ogólnej energii, ale również duży zapas „dostępnej” energii. Dlatego bacznie rozważa on wszystko, co ma związek z energią. Stanowi to sekret świetlistych istot. Jesteśmy energią i nasze postępowanie pociąga za sobą utratę lub zachowanie energii życiowej. Każdy czyn wzmacnia lub osłabia naszą energię, stąd wojownik zwraca szczególną uwagę na charakter swoich działań. Zawsze ma na względzie doskonałość, optymalne wykorzystanie energii.

Oto, jak przedstawia się sedno sprawy: jeśli przestaniemy postrzegać siebie jako ego i przyjmiemy, że jesteśmy polem energii, zmianie ulegnie nie tylko nasze widzenie rzeczywistości, lecz również sposób postępowania. Jako ego odczuwamy potrzebę podejmowania niezliczonych działań, które mają na celu jego obronę i potwierdzenie. Jeśli zaś jesteśmy polami energii, musimy zwracać uwagę na to, jak tę energię wydatkujemy – czy rośnie ona, czy maleje. Dlatego naszym czynom przyświecać będzie zasada właściwego wykorzystania energii, doskonałości, która jest również zwana pieczęcią wojownika.

Podam na to prosty i konkretny przykład: Oto mąż, którego ego reaguje złością i frustracją na to, że żona nie czekała na niego z obiadem, kiedy wrócił do domu z pracy. Jako ego czuje się obrażony, ponieważ ego wymaga od innych ludzi hołdów i bezwzględnego przyjęcia za prawdę swoich o sobie wyobrażeń. Dlatego mężczyzna ten będzie krzyczał i groził swojej żonie, domagając się uznania przez nią tego, iż ego jej męża jako niezwykle ważne zasługuje na szacunek. Jeśli to osiągnie, żona rozpłacze się lub poprosi o wybaczenie i zacznie w pośpiechu, „w nerwach”, przyrządzać obiad. W ten sposób jej ukryte przesłanie do ego jej męża (nie jego prawdziwej jaźni) będzie brzmiało: „Tak, wierzę, że istniejesz i jesteś realne; wierzę też, że wszystko, co mówisz o sobie, jest prawdą.”

Dzieje się tak, gdyż ilekroć ego nie uzyska potwierdzenia od otoczenia (co zdarza się niemal bez przerwy), zaczyna wątpić w swą realność i czuje się zagrożone. Dlatego za pomocą środków zdeterminowanych przez swą indywidualną historię będzie manipulować rzeczywistością i ludźmi ze swojego otoczenia, dopóki nie wymusi na nich oświadczenia, że ono, ego, istnieje. Będzie złościć się, obrażać, popadać w depresję, a nawet grozić samobójstwem tak długo, aż uzyska pożądane potwierdzenie. Wiedząc, że jest tworem pozbawionym substancji, ego domaga się nieustannie afirmacji od innych ludzi – z nawyku oddających się podobnemu zajęciu – którzy je akceptują i zachowują się tak, jakby rzeczone ego istniało i reprezentowało prawdziwą jaźń osoby. Tylko w ten sposób może ego się oszukiwać i utwierdzać w przekonaniu, że istnieje, choć w gruncie rzeczy wie, że jest podszyte nicością.

Można tego uniknąć, gdy postępujemy zgodnie z wiedzą o naszej prawdziwej naturze.

Bohater naszej opowieści zareagowałby inaczej, gdyby postrzegał siebie jako pole energii. Wówczas naczelną jego troską byłoby optymalne spożytkowanie posiadanej energii. Zdawałby sobie wtedy sprawę, że złość pochłania ogromną ilość energii, nie przynosząc w zamian nic oprócz osłabienia, kiepskiego stanu zdrowia i ogólnie lichego życia. Toteż, zamiast marnować bezużytecznie swą energię, rozważyłby inne rozwiązania: mógłby spokojnie czekać na obiad albo pomóc żonie w jego przygotowaniu.”

Mam świadomość iż spośród wielu którzy przeczytają to co umieszczam tu na stronie są także gotowi do zastosowania w praktyce tych informacji – I TEGO WŁAŚNIE OCZEKUJĘ UMIESZCZAJĄC swoje wpisy w internecie.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 8:16, 05 Mar 2012  
Dorota Anna
Gość








dziekuje Zbyszku:)
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 15:34, 06 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień Dobry (takie polskie ALOHA)

Ciąg dalszy informacji wartych poznania.

Cytuję z książki Magiczne kroki Carlosa Castanedy:
(str.91)
„Szamani twierdzą, że kobietom widzenie energii bezpośrednio przychodzi łatwiej niż mężczyznom, ponieważ mają one macice. Czarownicy uważają również, że mimo to w normalnych warunkach jest raczej niemożliwe, by kobiety czy mężczyźni mogli sobie uświadomić, iż potrafią widzieć energię bezpośrednio. Powodem niemożliwości jest fakt, w odczuciu szamanów, groteskowy – nie ma nikogo, kto ukazałby ludziom, że widzenie energii bezpośrednio jest dla nich czymś naturalnym.

Szamani twierdzą, że kobiety – dzięki temu, iż mają macice – są tak wszechstronne, tak odrębne w swojej zdolności do widzenia energii, że sztuka ta – którą powinno się uważać za triumf ludzkiego ducha – traktowana jest jako coś oczywistego. Kobiety nigdy nie są świadome tej zdolności. W tym względzie mężczyźni spisują się znacznie lepiej. Widzieć energii bezpośrednio przychodzi im trudniej, więc kiedy wreszcie dokonują tej sztuki, nie traktują jej jako coś oczywistego. Dlatego też czarownikami, którzy ustalili zakres bezpośredniego postrzegania energii i usiłowali zjawisko to opisać, byli mężczyźni.

-Główne założenie magii, które odkryli szamani mojej linii żyjący w starożytnym Meksyku, głosi, że „zostaliśmy stworzeni, by postrzegać” - rzekł do mnie któregoś dnia don Juan. - Całe ludzkie ciało jest jednym wielkim instrumentem postrzegania. Jednakże z powodu zdominowania naszej percepcji przez zmysł wzroku, to oczy nadają jej ogólny charakter.
(...)
Przy innej okazji don Juan powiedział, że czarownicy starożytnego Meksyku nie mogli się nadziwić, że kobiety, mając taką właśnie strukturę organiczną – macicę, która mogłaby ułatwić im wkroczenie w strefę czystej percepcji – w ogóle nie są zainteresowane tym, by ja wykorzystać. Dawni szamani dostrzegli w tym kobiecy paradoks – mieć do dyspozycji niewyczerpalną moc i nie przejawiać najmniejszego zainteresowania uzyskaniem do niej dostępu. Don Juan nie miał jednak żadnych wątpliwości co do tego, że ten stan nie jest naturalny, lecz wyuczony.

Zadaniem magicznych kroków dla macicy jest zasugerowanie kobietom praktykującym Tensegrity myśli – która powinna być czymś więcej niż tylko połechtaniem ich intelektualnej ciekawości – że istnieje możliwość neutralizacji degradujących skutków uspołecznienia, przyczyniających się do owej obojętności kobiet. Niemniej jednak będzie tutaj niezbędne pewne ostrzeżenie: don Juan Matus radził kobietom, które nauczał, by praktykując te magiczne kroki, postępowały z wielką ostrożnością, gdyż sprzyjają one rozbudzeniu drugorzędnych funkcji macicy i jajników, takich jak pochłanianie bodźców zmysłowych i ich interpretacja.

Don Juan nazwał macicę postrzegalnią. Podzielał niezachwiane przeświadczenie pozostałych czarowników swojej linii, że jeśli macicę i jajniki wyłączyć z cyklu reprodukcji, mogą się one stać instrumentem postrzegania i centralnym ośrodkiem. Uważał, że pierwszym etapem ewolucji jest przyjęcie założenia, iż ludzie zostali stworzeni, by postrzegać.
(...)
-Postrzeganie odgrywa nieznaczną rolę w naszym życiu, a jednak tak naprawdę zostaliśmy stworzeni tylko w tym celu, by postrzegać. Ludzie pochłaniają otaczającą ich bezkresną energię i przetwarzają ją w bodźce zmysłowe. Następnie interpretują te bodźce i tak tworzą swój oglądany na co dzień świat. To właśnie tę interpretację nazywamy postrzeganiem. Szamani starożytnego Meksyku, jak ci wiadomo – ciągnął don Juan – byli przekonani, że interpretacja dokonuje się w intensywnie jaśniejącym miejscu – w punkcie połączenia – które odkryli, gdy zobaczyli ciało ludzkie pod postacią skupiska pól energetycznych przypominających świetlistą kulę. Przewaga kobiet polega na ich zdolności do przeniesienia owej funkcji interpretacyjnej punktu połączenia do macicy. Wynikiem takiego przeniesienia jest coś, o czym nie można mówić; nie dlatego, że jest to zabronione, lecz dlatego, iż nie da się tego opisać. Macicą pogrążona jest w prawdziwym chaosie, właśnie z powodu owej utajonej zdolności, istniejącej w zarodku od momentu narodzin aż do śmierci, lecz nigdy nie wykorzystywanej – kontynuował don Juan. - Ta funkcja interpretacyjna nigdy nie zanika, ale też nigdy nie zostaje wyniesiona do poziomu pełnej świadomości.

Don Juan zapewniał, że za pomocą swych magicznych kroków szamani starożytnego Meksyku podnieśli interpretacyjne możliwości macicy u kobiet, które nauczali, do poziomu świadomości i dzięki temu zainicjowali wśród nich pewną ewolucyjną zmianę; można by rzec, że przekształcili macicę z organu rozrodczego w instrument ewolucji.
(...)
Magiczne kroki układu macicy mają potężną moc i powinno się je praktykować bardzo rzadko. W czasach starożytnych mężczyznom zakazano ich wykonywania. W czasach współczesnych wśród czarowników pojawiła się tendencja, by nadać tym magicznym krokom charakter uniwersalny, i tak oto również mężczyźni mogli je praktykować. Kwestia ta jest jednak bardzo delikatna i wymaga rozważnego podejścia, wielkiej koncentracji i zdecydowania.

Mężczyźni, którzy sami praktykują i uczą innych Tensegrity, zaproponowali, by z powodu silnego działania tych kroków praktykować je tak, aby wytwarzana przez nie energia zaledwie delikatnie ocierała się o okolice genitaliów. Okazało się, że wystarczy to do wzbudzenia dobroczynnego wstrząsu bez jakichkolwiek skutków ubocznych.

Don Juan wyjaśniał, że z czasem czarownicy jego linii pozwolili mężczyznom praktykować te magiczne kroki, ponieważ przypuszczali, iż pojawiająca się dzięki nim energia rozbudzi drugorzędne funkcje męskich organów płciowych. Mówił mi, że dawni czarownicy uważali, iż drugorzędna funkcja męskich genitaliów jest zupełnie różna od drugorzędnej funkcji macicy; nie odbywa się w nich jakakolwiek interpretacja bodźców zmysłowych, gdyż męskie organy płciowe znajdują się poza jamą ciała. Biorąc pod uwagę tę okoliczność, dawni czarownicy doszli do wniosku, że drugorzędną funkcją organów męskich jest coś, co określali mianem wsparcia ewolucji: jest ona czymś w rodzaju trampoliny, dzięki której mężczyźni mogą się zdobyć na niezwykłe wyczyny, których źródłem jest – według określenia czarowników starożytnego Meksyku – niezachwiana intencja, czyli wypływająca z trzeźwości umysłu wola i koncentracja.

Układ macicy podzielony jest na cztery części, które łączą się z trzema uczennicami don Juana – Taishą Abelar, Florindą Donner-Grau i Carol Tiggs – oraz z Niebieskim Tropicielem, który narodził się w świecie don Juana. Pierwsza część składa się z trzech magicznych kroków należących do Taishy Abelar; druga to jeden magiczny krok, bezpośrednio związany z Florindą Donner-Grau; na trzecią składają się trzy magiczne kroki, które mają związek wyłącznie z Carol Tiggs; i czwarta, składająca się z pięciu magicznych kroków należących do Niebieskiego Tropiciela. Magiczne kroki każdej części odnoszą się do konkretnego typu osobowości. Dzięki tensegrity każdy może je wykorzystać, choć nadal mają odmienny charakter, właściwy typowi reprezentowanemu przez tych czworo uczniów.”

Pozdrawiam
Zbyszek



Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 9:22, 07 Mar 2012  
Dorota Anna
Gość








Bardzo interesujące,czekam na cdn....pozdrawiam:)
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 19:57, 07 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień Dobry (takie polskie ALOHA)

Ciąg dalszy

Cytuję z książki Magiczne kroki Carlosa Castanedy:
(str.19)
Po raz pierwszy don Juan opowiedział mi szczegółowo o magicznych krokach po tym, gdy wyraził się nieprzychylnie na temat mojej wagi.

-Cholerny z ciebie grubas powiedział, przyglądając mi się od stóp do głów i z dezaprobatą kręcąc głową. -Niewiele ci brakuje do otyłości. Widać po tobie, że jesteś wyeksploatowany. Jak każdy człowiek twojego czasu, zaczynasz obrastać tłuszczem na karku, jak byk. Czas najwyższy, byś poważnie pomyślał o największym odkryciu czarowników, o magicznych krokach.
(...)
-Jak dawni czarownicy wymyślili magiczne kroki, don Juanie? - spytałem.

-Nikt ich nie wymyślił – odparł surowo. -Z założenia, że zostały one wymyślone, automatycznie wynika wniosek o ingerencji umysłu, a w wypadku magicznych kroków jest on błędny. Prędzej już zostały one odkryte przez dawnych szamanów. Mówiono mi, że wszystko się zaczęło od niezwykłego poczucia błogości, którego szamani doznawali w szamańskich stanach podwyższonej świadomości. Uczucie rozpierającego ich wigoru było tak niesamowite i fascynujące, że usiłowali je przenieść również do stanu normalnej świadomości.

-Z początku szamani byli przekonani, że to uczucie błogości jest po prostu wytworem stanu podwyższonej świadomości – wyjaśnił mi kiedyś don Juan. -Wkrótce spostrzegli, że nie wszystkie stany szamańskiej podwyższonej świadomości wywołują w nich owo uczucie. Po dokładnej analizie okazało się, że błogość pojawiała się zawsze w trakcie wykonywania określonych ruchów ciałem. Szamani uświadomili sobie, że w stanach podwyższonej świadomości ich ciała mimowolnie się poruszały na różne sposoby i że właśnie te ruchy były powodem owego niezwyczajnego odczucia fizycznej i psychicznej pełni.

Don Juan powiedział, że zawsze mu się wydawało, iż ruchy, które dawni szamani wykonywali automatycznie w stanach podwyższonej świadomości, są pewnego rodzaju dziedzictwem ludzkości, czymś głęboko ukrytym i wyjawianym tylko tym, którzy tego szukają. Wyobrażał sobie owych czarowników jako badaczy podwodnych głębin, którzy odzyskali ten skarb, nawet o tym nie wiedząc.
(...)
Don Juan stwierdził, że z natury spostrzeżeń czarowników starożytności zawsze wywodził, iż musieli oni być niezwykłymi ludźmi, ponieważ odkryte przez nich ruchy nie zostały podobnie objawione współczesnym szamanom, którzy również wchodzili w stany podwyższonej świadomości. Być może było tak dlatego, że współcześni szamani nauczyli się tych ruchów, w takiej czy innej formie, od swoich poprzedników, a może brało się to stąd, że czarownicy starożytności mieli większą masę energetyczną.

Jak to rozumiesz, don Juanie, że mieli większą masę energetyczną? -spytałem. -Byli więksi?

-Nie przypuszczam, by byli więksi w sensie fizycznym – odparł. -Jednakże na poziomie energetycznym w oczach widzących jawili się jako podłużne kształty. Samych siebie nazywali świetlistymi jajami. Nigdy w życiu nie widziałem świetlistego jaja. Widywałem jedynie świetliste kule. Przypuszczalnie więc przez pokolenia człowiek utracił nieco masy energetycznej.
(...)
-Dlaczego te kroki dawnych szamanów nazywa się magicznymi krokami, don Juanie? -zapytałem go pewnego razu.

-To nie tylko nazwa – odrzekł. -One są magiczne! Skutków ich działania nie da się ogarnąć umysłem, odwołując się do zwykłych wyjaśnień. Te ruchy nie są ćwiczeniami fizycznymi czy jedynie jakimiś pozycjami ciała; to prawdziwe próby osiągnięcia optymalnego stanu trwania. Magia tych ruchów – ciągnął don Juan – to subtelna zmiana, którą odczuwają ćwiczący podczas ich wykonywania. To pewna aura efemeryczności, która naznacza ich ciało i ducha, rodzaj lśnienia, światło w oczach. Ta subtelna zmiana to dotyk ducha. To tak, jakby praktykujący poprzez te ruchy odnawiali dawno zapomnianą więź z siła życiową, dzięki której trwają.

Dalej wyjaśnił, że ruchy te nazywa się magicznymi krokami również dla tej przyczyny, że przenoszą szamanów, w obrębie postrzegania, do odmiennych stanów trwania, w których odczuwają oni świat w sposób nie dający się opisać.

-Ze względu na to właśnie, ze względu na tę magię – powiedział mi don Juan – magiczne kroki trzeba praktykować nie w ramach gimnastyki, lecz jako metodę przywoływania mocy.

-Ale czy można je traktować jako ćwiczenia fizyczne, mimo że wcześniej nigdy ich tak nie traktowano? - zapytałem.

-Możesz je traktować tak, jak ci się żywnie podoba – odparł don Juan. -Magiczne kroki wzbogacają świadomość niezależnie od tego, jak je traktujesz. Mądrze byłoby jednak nazywać je po imieniu, magicznymi krokami, które pozwalają praktykującym odrzucić maskę uspołecznienia.

-Co to za maska uspołecznienia? -spytałem.

-Tao taki pancerz, którego zażarcie bronimy i za który umieramy – powiedział. -Pancerz, który narzuca na nas świat. Nie pozwala nam osiągnąć wszystkich naszych możliwości. Każe nam wierzyć, że jesteśmy nieśmiertelni. W tych ruchach żyje intencja tysięcy czarowników. Wykonywując je nawet zupełnie od niechcenia, doprowadzasz do unieruchomienia umysłu.
(str.24)
-Wygląda na to, że w naszych głowach cały wszechświat jest niczym słowo boże, absolutny i niezmienny. Tym się kierujemy. Gdzieś głęboko w sobie mamy taki mechanizm, który nie pozwala nam się zatrzymać i stwierdzić, że słowo boże – w naszym pojęciu – odnosi się do świata, który jest martwy. Za to żywy świat nieustannie płynie. Porusza się. Zmienia. Przeistacza się. Najbardziej abstrakcyjnym powodem, dla którego magiczne kroki czarowników mojej linii są magiczne – ciągnął don Juan – jest to, że w czasie ich wykonywania ciało praktykującego uświadamia sobie, iż wszystko, zamiast być nieprzerwanym łańcuchem pokrewnych sobie obiektów, jest strumieniem, nieustającym przepływem. A skoro wszystko we wszechświecie płynie niczym strumień, można ów strumień zatrzymać. Można postawić na nim tamę i tak wstrzymać lub zmienić jego przepływ.
(...)
-Gdy czarownicy mojej linii uświadomili sobie – rzekł – że praktykowanie ich magicznych kroków powoduje wstrzymanie zwykle nieprzerwalnego przepływu zdarzeń, przeżyli szok i omal nie umarli z przerażenia.
(str.25)
Don Juan, wyjaśniając rozprowadzanie, mówił, że ludzie, postrzegani jako skupiska pól energii, są zamkniętymi jednostkami energetycznymi o ustalonych granicach, które nie pozwalają ani na przedostawanie się energii z zewnątrz, ani wydostanie z wewnątrz. Z tego powodu energia zawarta w takim skupisku pól energetycznych to wszystko, na czym każdy człowiek może bazować.

-Naturalną skłonnością ludzi -mówił -jest wypychanie energii jak najdalej od ośrodków witalności, które się mieszczą po prawej stronie ciała na samej krawędzi klatki piersiowej, w okolicy wątroby i woreczka żółciowego, oraz po lewej stronie ciała, również na krawędzi klatki piersiowej, w okolicy trzustki i śledziony; na plecach, dokładnie za tymi dwoma pierwszymi ośrodkami – w okolicy nerek, i dokładnie ponad nimi – w okolicy nadnerczy; jak również u nasady szyi, w dołku u zbiegu obojczyka i mostka, a także dokoła macicy i jajników u kobiet.

-Jak ludzie wypychają tę energię, don Juanie? -zapytałem.

-Zamartwiając się -odparł. -Poddając się napięciom powszechnego życia. Przymus załatwiania codziennych spraw odbija się na ich zdrowiu.

-A co się dzieje z tą energią, don Juanie? -spytałem.

-Zbiera się na obrzeżach świetlistej kuli – rzekł. -Czasem tworzy nawet rodzaj grubej korowatej powłoki. Magiczne kroki oddziałują na całego człowieka, pojmowanego jako ciało fizyczne i jako skupisko pól energetycznych. Pobudzają energię nagromadzoną w świetlistej kuli i przekazują ją z powrotem do ciała fizycznego. Magiczne kroki uaktywniają zarówno samo ciało jak pewien układ fizyczny, osłabiony przez rozproszenie energii, jak również ciało jako pewien układ energetyczny, który jest w stanie rozprowadzić tę rozproszoną energię. Energia na obrzeżach świetlistej kuli – ciągnął – energia, która nie jest rozprowadzona, jest równie nieprzydatna jak kompletny brak energii. To naprawdę przerażające, przechowywać gdzieś nadmiar energii, która jest w praktyce niedostępna. Tao tak, jakbyś był na pustyni i umierał z powodu odwodnienia, choć masz ze sobą zbiornik z wodą, którego nie możesz otworzyć, bo nie masz czym. A na tej pustyni nie ma nawet jednego kamienia, którym mógłbyś ten zbiornik rozbić.

Prawdziwą magią magicznych kroków jest to, że kierują one złogi energii z powrotem do ośrodków witalności; stąd właśnie bierze się owo poczucie błogości i nieprawdopodobnej sprawności fizycznej, które udziela się praktykującym.
(...)
-Za każdym razem, gdy wykonujemy jakiś magiczny krok – odparł – tak naprawdę zmieniamy podstawową strukturę naszej istoty. Energia, zazwyczaj zalegająca gdzieś i bezużyteczna, zostaje uwolniona i zaczyna przenikać do wirujących ośrodków witalności w ciele.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 0:00, 08 Mar 2012  
Dorota Anna
Gość








No coraz bardziej mnie wciągasz w ten temat Zbyszku,nie znane mi to ale moze to wlasnie cos dla mnie?
czekam naturalnie na cdn:lol:

pozdrawiam Dorota
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 13:36, 08 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie ALOHA)

Dzisiaj jest 8 marca
czyli dla tych wszystkich pań które zapamiętały ten dzień jako DZIEŃ KOBIET i każdej dziewczynie (w każdym wieku) która odwiedza stronę www.polana.fora.pl życzę z całego serca samych szczęśliwych chwil, radości, miłości oraz uśmiechu na twarzy i w swoim wnętrzu bezustannie lub choćby podczas kontaktów z innymi.
przesyłając cieplutki uśmiech
Zbyszek


Sprawdzając z internecie jakie jeszcze książki napisał Victor Sanchez okazało się iż aktualnie na Alegro jest dostępna jego książka NAUKI DON CARLOSA Przewodnik po świecie Carlosa Castanedy za jedyne 14zł (plus koszt przesyłki).
Polecam wszystkich uwadze tą pozycje bo w moim odbiorze autor w rewelacyjny sposób łączy zarówno swoje doświadczenia z tym co usiłuje nam opisać Carlos Castaneda którego cytuje już na pierwszej stronie:
Trudność, jaką sprawia nam proste dążenie drogą wiedzy i „powrotu do ducha” wynika stąd,że na ogół nie chcemy pogodzić się z tym, iż tak niewiele potrzeba, aby ruszyć w drogę. Nasze uwarunkowania każą nam wypatrywać instrukcji, nauk, przewodników, mistrzów. Kiedy dowiadujemy się, że nikogo nie potrzebujemy, nie dowierzamy...

Warto zapamiętać to zdanie a także to iż zawsze konieczny jest ten pierwszy krok, i bez znaczenia jest czy zrobiony pod wpływem impulsu, nakazu czy po wieloletnich przemyśleniach.

Zawsze ale to zawsze jest czas aby wykonać ten pierwszy krok który zawsze musi być początkiem naszej podróży w jakimkolwiek kierunku.

Jest jeszcze coś co warto przypomnieć a co ogranicza nas bardzo i hamuje jest to obawa iż to co robimy jest lub być może będzie miało efektywne i nie przyniesie nam spodziewanych wyników.

Jak wiadomo prawie zawsze gdy zaczynamy coś nowego – są z tym raczej trudności natomiast na spodziewane profity (w każdej postaci) przychodzi trochę poczekać.
Lecz jeśli nie spróbujemy to jakby poddaliśmy się już przed samym startem bo tylko własne doświadczenie i własna praca może doprowadzić lub utrzymać nas samych w szczęściu , zdrowiu i pomyślności.
A jak wiadomo konieczny jest do tego ruch naszego ciała fizycznego i nasze osobiste działanie.
To tak jak publiczność (kibice) zarówno ci zasiadający na trybunach starych i nowo pobudowanych stadionów (z których tak szczyci się obecna władza) jak i wszyscy ci zasiadający przed ekranami telewizorów etc – wszyscy oni oglądają biegających na boisku kilku czy nawet kilkudziesięciu wysportowanych zawodników CZYSTY O OCZYWISTY OBŁĘD.
Przecież wszyscy ci ludzie zarówno sportowcy jak i kibice powinni biegać, ruszać się a nie wrzeszczeć opijając się colą, czy piwem na widok wysportowanych sylwetek innych.

Tak więc dziewczyny i chłopaki jedyna droga to droga samodzielnych działań ( w każdej dziedzinie) – i do tego gorąco zachęcam i po to umieszczam swoje wpisy – które wielokrotnie jak zauważyłem z początku wręcz denerwują różnych cymbałów których zadaniem jest utrzymanie niewolnictwa na planecie Ziemia.

Jak mawiał Gandhi: niewolnikiem przestajesz się być gdy przestajesz być posłuszny.

I taką drogą do wolności z pewnością jest systematyczne ćwiczenie zarówno ciała fizycznego jak i wprowadzenie magii w życie.
Dlatego po poznaniu teorii ćwiczmy systematycznie i codziennie MAGICZNE KROKI (a zapewniam każdego iż przestrzeń w jego życiu natychmiast się powiększy i pojawią się nowe wspaniałe możliwości).

To tak jakbyśmy dzisiaj chcieli cieszyć się smakiem wiśni z własnego sadu ale nigdy wcześniej nie zrobiliśmy nic aby choć jedną pestkę zakopać w ziemi.
Musi to trochę potrwać (oczywiście konieczne jest systematyczne podlewanie i dbanie o drzewko w czasie wzrostu).

Czy ktokolwiek o zdrowym umyśle pozwoli OBCYM aby w jego ogródku szukali tzw. gazu łupkowego czy czegokolwiek?
Czy ktokolwiek o zdrowym umyśle pozwoli aby nad jego ogrodem OBCY rozpylali z chemolotów trujące substancje chemiczne i biologiczne?
Czy ktokolwiek o zdrowym umyśle pozwoli aby w jego ogródku roślinność była truta pestycydami etc?
Czy ktokolwiek o zdrowym umyśle pozwoli aby w jego ogródku ktokolwiek sikał do zbiornika z czystą wodą?
LUDZIE TO SZALEŃSTWO MOŻNA I NALEŻY PRZERWAĆ NATYCHMIAST I PRZESTAĆ W NIM UCZESTNICZYĆ lecz konieczne jest do tego odcięcie się od umysłu masowego czyli pewien nadmiar energii który to uczyni możliwym.

Maksymalne ograniczenie konsumcji jest jedynym sposobem aby w szybkim czasie poprawić jakość życia każdego z nas.
Sadźmy sady, zakładajmy kwitnące ogrody w TU i TERAZ (wystarczy na początek jeśli komuś brakuje na to miejsca) – choćby we własnym domu na parapetach (lecz w tym przypadku należy pamiętać; że okno jak soczewka może skupić światło słoneczne i spalić nasze kwiaty -co często się dzieje.
Zachęcam wszystkich do sadzenia dębów, cedrów, orzechów i wielu innych drzew które długo rosną i dadzą nam i naszym bliskim mnóstwo radości i pożytku.

Z książki Magiczne kroki Carlosa Castanedy:

(str.2Cool
„-Jak to możliwe, don Juanie – zapytałem – że możesz być młodszy ode mnie?

Przezwyciężyłem mój umysł – rzekł i wytrzeszczył oczy, udając wielką dezorientację. -Nie mam umysłu, który by mi mówił, że już czas najwyższy się zestarzeć. Nie honoruję umów, których nie zawierałem. Zapamiętaj to sobie... to nie tylko puste hasło, kiedy czarownicy powiadają, że nie honorują umów, których nie zawierali. Dać się starości to jedna z takich umów.
(...)
Z jednej strony całą siła woli odżegnywałem się od bzdur, które wygłaszał don Juan; z drugiej strony jednak nie mogłem dostrzegać, jak trafne były jego spostrzeżenia. Don Juan był stary, a jednocześnie wcale stary nie był. Był młodszy ode mnie o całe wieki. Nie wiązały go żadne myśli i nawyki. Wydeptywał ścieżki niewyobrażalnych światów. Był wolny, a ja byłem więźniem moich ciężkich konstrukcji myślowych i moich przyzwyczajeń, banalnych i jałowych refleksji nad sobą, które – jak poczułem wówczas po raz pierwszy w życiunie były nawet moje.

Przy innej sposobności spytałem don Juana o coś, co nie dawało mi spokoju już od dłuższego czasu. Powiedział mi wcześniej, że czarownicy starożytnego Meksyku odkryli magiczne kroki, które były niejako ukrytym skarbem, przechowywanym gdzieś do czasu, aż ludzie go odnajdą. Chciałem wiedzieć, kto mógłby coś takiego przechowywać z myślą o ludziach. Jedyne rozwiązanie, które przychodziło mi do głowy, nawiązywało do katolicyzmu. Sądziłem, że zrobił to Bóg, jakiś anioł stróż albo Duch Święty.

-To nie Duch Święty, który jest święty tylko dla ciebie, gdyż w skrytości ducha jesteś katolikiem - rzekł don Juan. - I z pewnością nie jest to Bóg, ów dobrotliwy ojciec, jak go sobie wyobrażasz. Nie jest to też jakaś bogini, matka żywicielka, pod której pieczą są wszelkie ludzkie sprawy, w co wielu wierzy. To raczej pewna bezosobowa siła, która przechowuje nieprzebrane bogactwa dla śmiałków mających odwagę ich szukać. Jest to siła pochodząca z tego wszechświata, taj jak światło czy grawitacja. To pewien czynnik spajający, wibrująca siła, która nie pozwala na przedostawanie się energii do wewnątrz i na zewnątrz świetlistej kuli. Czarownicy starożytnego Meksyku byli przekonani, że wykonywanie magicznych kroków jest jedynym czynnikiem, który przygotowuje ciało i doprowadza je do transcendentalnego potwierdzenia istnienia taj siły.”

A teraz kilka cytatów z książki SEN CZAROWNICY Droga uzdrawiania Florinda Donner-Grau
(str.9)
„Wszystko zaczęło się od transcendentalnego wydarzenia, które ukształtowało przebieg mojego życia. Spotkałem naguala. (...)

Słownik Hiszpańskiej Akademii Królewskiej definiuje naguala jako hiszpańską adaptację słowa, które oznacza szamana lub czarnoksiężnika w języku Indian Nahuatl z południowego Meksyku.
(...)
Ale ten nagual, którego spotkałam, był prawdziwy. (...) Powiedział, że nagualizm zaczyna się od dwóch rodzajów pewności: przekonania, że istoty ludzkie to niezwykłe istoty żyjące w niezwykłym świecie i przekonania, że w żadnych okolicznościach ani ludzie, ani świata nie należy uznawać za coś oczywistego.
(...)
-Dla kobiety poszukiwanie wiedzy to doprawdy dziwna sprawa – powiedziała mi kiedyś. - Musimy uciekać się do różnych dziwnych wybiegów.

-Dlaczego tak jest, Florindo?

-Dlatego, że kobietom nie zależy.
(str.11)
Kobiety potrzebują pewnych konkretnych wybiegów, by dotrzeć do sedna samych siebie..

-Jakich wybiegów? O jakim sednie mówisz, Florindo?

-Jeżeli jest w nas coś, o czym nie wiemy, na przykład ukryte źródła, odwaga i przebiegłość, których istnienia nie podejrzewamy lub szlachetność ducha w obliczu smutku i cierpienia, to wypłynie to na powierzchnię, kiedy staniemy twarzą w twarz z nieznanym, kiedy będziemy samotni, bez przyjaciół, bez znajomych granic, bez wsparcia. Jeżeli w tych okolicznościach nic z nas nie wypłynie, to znaczy, że nic takiego nie ma. (...)

-Moje pytanie brzmi: czy możesz żyć, nie wiedząc, czy coś się w tobie kryje?

(str.13)
Mężczyźni potrafią budować mosty za pomocą słów, ale kobiety nie. W tej chwili naśladujesz mężczyzn. Kobiety muszą budować most ze swoich uczynków. Wiesz, my rodzimy. Tworzymy ludzi. Chcę, żebyś wyjechała, by w samotności odkryć, jakie są twoje mocne i słabe strony.
(...)
-Na ścieżce wojownika kobiety nie czują się ważne – ciągnęła tonem osoby recytującej z pamięci – dlatego, że ważność znosi zapalczywość. Na ścieżce wojownika kobiety są zapalczywe. We wszystkich okolicznościach pozostają zapalczywie niewzruszone. Niczego nie żądają, lecz chętnie dadzą z siebie wszystko. Zapalczywie szukają sygnałów od ducha rzeczy w postaci dobrego słowa, właściwego gestu, a kiedy je dostają, wyrażają swoją wdzięczność, zdwajając swą zapalczywość...

Na ścieżce wojownika kobiety nie osądzają. Zapalczywie redukują się do zera, by słuchać, patrzeć, by móc podbijać i być poniżonymi przez swój podbój lub przegrywać i wzmocnić się przez swą porażkę.

Na ścieżce wojownika kobiety się nie poddają. Można je pokonać tysiące razy, one jednak nigdy się nie poddadzą. A ponad wszystko, na ścieżce wojownika kobiety są wolne.
(...)
-Zadziwisz się, ile pożytku będziesz miała z tych głupich sloganów – powiedziała. - Ale teraz coś uzgodnijmy. Donikąd cię nie wysyłam. Jesteś kobietą na ścieżce wojownika, możesz robić, co ci się żywnie podoba, dobrze o tym wiesz. (...)
Tylko sama za siebie ponosisz odpowiedzialność. W świecie naguala najtrudniej zrozumieć, że oferuje on wolność. Ale wolność nie jest za darmo.
(...)
Florinda mnie ostrzegała, że każdy, kto wybrał świat naguala powinien być przygotowany na intensywną samotność. Dała mi jasno do zrozumienia, że dla niej samotność nie oznacza uczucia osamotnienia, lecz fizyczny stan bycia samotnym.”

A teraz z książki Carlosa Castanedy Potęga milczenia:
(str.36)
...”od niepamiętnych czasów mówili nagualowie do swoich przyszłych uczniów. Czarownicy opisują magię jako cudownego, tajemniczego ptaka, który na chwilę wstrzymuje lot, by dać ludziom nadzieję i cel życia. Czarownicy zwą go ptakiem mądrości, ptakiem wolności. Żyją pod jego skrzydłami i karmią go swoim oddaniem i nieskazitelnością. Wiedzą też, że ptak leci prosto przed siebie, nie zmieniając kierunku – nie potrafi zrobić pętli, krążyć ani zawrócić. Ptak wolności może zrobić tylko dwie rzeczy: wziąć czarowników ze sobą albo zostawić ich z tyłu.
(...)
Kobieta zaśmiała się i bez słowa przyłączyła do nich. Bez trudu i rozterek zostawiła wszystko poza sobą. Doskonale rozumiała, że druga taka okazja się nie nadarzy, że ptak wolności zabiera czarownika ze sobą albo ich pozostawia na zawsze.”

I cytat z książki Carlosa Castanedy Sztuka śnienia:
(str.290)
„Opowiedziałem Carol, jak spierałem się z don Juanem na początku naszej znajomości, usłyszawszy jego wyznanie o motywach pozostania na ścieżce wojownika. Don Juan powiedział wówczas, że to strach sprawia, iż kroczy prostą ścieżką, a tym, czego obawia się najbardziej, jest utrata naguala, abstraktu, ducha.

-W porównaniu z utratą naguala – powiedział don Juan z prawdziwym żarem w głosie – śmierć jest niczym. Mój strach przed utratą naguala jest jedyną rzeczywistą rzeczą, jaką posiadam, ponieważ bez niego nie miałbym po co żyć, a śmierć nie jest rozwiązaniem.

Powiedziałem Carol, że od razu przeciwstawiłem się jego słowom, chełpiąc się, że ponieważ jestem nieczuły na strach, to siłą sprawczą, która mogłaby zmusić mnie do pozostania na jednej ścieżce, musi być dla mnie miłość.

Don Juan odparował wtedy, że gdy przychodzi czas prawdziwej próby, strach jest jedynym stanem, który przynosi wojownikowi jakąś korzyść. W skrytości ducha pogardzałem nim z tego powodu, uważając jego słowa za przejaw ograniczenia.

-Koło zatoczyło peny obrót – powiedziałem do carol. - I spójrz na mnie teraz. Mogę ci przysiąc, że jedyną rzeczą, która daje mi siły, jest strach przed utratą naguala.

Carol posłała mi dziwne spojrzenie, którego nigdy przedtem u niej nie widziałem.

-Ośmielę się nie zgodzić – powiedziała cicho. - Strach jest niczym w porównaniu z miłością. Strach sprawia, że pędzisz na oślep; miłość sprawia, że postępujesz inteligentnie.

-O czym ty mówisz, Carol? To czarownicy się teraz zakochują?”

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 19:02, 09 Mar 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dobry wieczór

ciąg dalszy

(str.33)
Tensegrity

Tensegrity to nowoczesna wersja magicznych kroków szamanów starożytnego Meksyku. Słowo Tensegrity to najbardziej trafne określenie, ponieważ jest ono mieszaniną dwóch terminów, tension (napięcie) oraz integrity (spójność), które przywodzą na myśl dwie potężne siły magicznych kroków. Poprzez napinanie oraz rozluźnianie ścięgien i mięśni ciała rodzi się napięcie. Spójność to uznawanie ciała za zdrowy, pełny i doskonały układ.

Tensegrity naucza się w formie pewnego systemu ruchów, ponieważ w dzisiejszym świecie jest to jedyny sposób podejścia do tajemniczego i niezgłębionego zagadnienia, jakim są magiczne kroki. Ludzie, którzy obecnie praktykują Tensegrity, nie będąc szamanami poszukującymi odmiennych dróg szamańskich, co łączy się z ogromnym zdyscyplinowaniem, wielkim wysiłkiem i niełatwym życiem. Z tego też powodu podkreślono wartość magicznych kroków jako samych ruchów i wszystkich następstw, jakie za sobą pociągają.

(str.36)
To, co trapi ludzi, którzy dziś praktykują Tensegrity, dokładnie oddaje utrapienie moje i pozostałych uczniów don Juana, gdy po raz pierwszy wykonywaliśmy magiczne kroki – oszałamia ich liczba ruchów. Powtarzam im to, co w kółko powtarzał mi don Juan: niesłychanie ważne jest, by praktykować dowolną zapamiętaną sekwencję ruchów Tensegrity. Wystarczająco długie nasycenie w końcu zaowocuje tym, co czego dążyli szamani starożytnego Meksyku – rozprowadzeniem energii i jego trzema następstwami: wyciszeniem wewnętrznego dialogu, nastaniem wewnętrznej ciszy i osiągnięciem płynności punktu połączenia.

Mogę stwierdzić, że przez nasycenie mnie magicznymi krokami don Juanowi udało się dokonać dwóch fenomenalnych wyczynów; po pierwsze, wydobył ze mnie całe pokłady ukrytych możliwości, z których istnienia nie zdawałem sobie nawet sprawy, takich jak zdolność koncentracji i zapamiętywania szczegółów; po drugie, w delikatny sposób przełamał mój obsesyjny upór w linearnym interpretowaniu świata.
(...)
Nie kierują już tobą lęki twoich przodków, które paraliżują nas i nie pozwalają zrobić choćby kroku w żadnym kierunku. Czarownicy powiadają, że energia daje nam wolność, i jest to szczera prawda.
(...)
Tensegrity pokazuje, że do wykonywania magicznych kroków wcale nie potrzeba specjalnego miejsca ani czasu. Ruchy te powinno się jednakże wykonywać z dala od porywistych prądów powietrza. Don Juan nie cierpiał silniejszych prądów powietrza na spoconym ciele. Stanowczo utrzymywał, że nie każdy prąd powietrza jest wynikiem wzrostu bądź spadku temperatury i że niektóre z nich w rzeczywistości są spowodowane przez skupiska zwartych pól energetycznych, świadomie przemieszczających się w przestrzeni.

Don Juan był przeświadczony, że takie skupiska pól energetycznych obdarzone są specyficznym rodzajem świadomości, szczególnie groźnej dla ludzi z tego powodu, iż ci zazwyczaj nie potrafią ich wyczuć i nieopatrznie się wystawiają na ich działanie. Nasilenie szkodliwych wpływów tych skupisk energii jest szczególnie duże w wielkich miastach, gdzie łatwo można je pomylić choćby z pędem powietrza spowodowanym przez szybko przemieszczające się samochody.

Podczas praktykowania Tensegrity należy mieć na uwadze również i to, że przeznaczenie magicznych kroków jest zasadniczo czymś obcym dla ludzi zachodu i z tego też powodu powinno się dążyć do odseparowania Tensegrity od kłopotów codzienności. W praktykowanie Tensegrity nie powinno się wplatać żadnych dobrze nam znanych elementów, jak rozmowy, muzyka czy wiadomości radiowe albo telewizyjne – nawet gdyby głos był cichy i przytłumiony.

(str.39)
Don Juan stwierdził, że dla praktykujących szamanów magiczne kroki zawsze były wielkim wyzwaniem; dążyli do tego, by wykonywać je doskonale, w głowie mając jedynie abstrakcyjny obraz ich perfekcyjnego wykonania. Tak właśnie powinno wyglądać nauczanie i praktykowanie Tensegrity. Jednakże z uwagi na warunki, w jakich współcześnie żyje człowiek, oraz na to, że przeznaczeniem Tensegrity jest służyć szerokiej rzeszy ludzi, należało potraktować je w odmienny sposób. Tensegrity powinno się praktykować tak, jak jest najłatwiej – bądź to w grupach, bądź indywidualnie, bądź też i tak, i tak.

(str.40)
Przy praktykowaniu Tensegrity należy wziąć pod rozwagę jedną bardzo ważną kwestię: ruchy Tensegrity powinno się wykonywać z myślą, iż skutki działania magicznych kroków przyjdą same we właściwym czasie. Należy to podkreślić z całą mocą. Na początku trudno odróżnić Tensegrity od typowego systemu ruchów mających służyć rozwijaniu ciała. Co prawda, Tensegrity jak najbardziej rozwija ciało, lecz jest to tylko efekt uboczny wpływu bardziej transcendentalnego. Poprzez rozprowadzenie nie wykorzystanej energii magiczne kroki mogą wprowadzić praktykującego na taki poziom świadomości, gdzie sfera normalnej, tradycyjnej percepcji przestaje istnieć, a to dlatego, że znacznie się rozszerza. Dlatego praktykującemu może być nawet dane wkroczyć do światów, których wyobrazić sobie nie sposób.
(...)
-Ludzie odbywają podróż świadomości, podróż, która została chwilowo przerwana przez siły zewnętrzne. Możesz mi wierzyć, jesteśmy magicznymi stworzeniami, które obdarzono świadomością. Jeżeli nie mamy tej pewności, nie mamy nic.

Powiedział mi jeszcze, że ludzie od momentu, gdy ich podróż świadomości została przerwana, dostali się w wir i kręcą się w miejscu, choć są przekonani, że płyną wraz z prądem.

-Zapamiętaj moje słowa – ciągnął don Juan – ponieważ nie jest to tylko moja opinia. Moje słowa wypływają z tego, że sam, na własnej skórze sprawdziłem to, co odkryli szamani starożytnego Meksyku – że my, ludzie, jesteśmy istotami magicznymi.

Trzydzieści lat zdyscyplinowanego życia zajęło mi wspięcie się na wyżynę poznania, na której stwierdzenia don Juana nabierają sensu, a ich prawdziwość jest najzupełniej oczywista. Teraz wiem, że ludzie są stworzeniami obdarzonymi świadomością, odbywającą ewolucyjną podróż świadomości; istotami, które rzeczywiście nic o sobie nie wiedzą, a mają nieprawdopodobne możliwości, których nigdy nie wykorzystują.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Budowa energetyczna; równowaga / zakłócenie; doenergetyzowania pola energii; -> Magiczne kroki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 2  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony 1, 2  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin