Forum www.polana.fora.pl Strona Główna   www.polana.fora.pl
Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
 


Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Nawiązywanie kontaktów z Duszami / Odzyskania / Kontakt ze zmarłymi -> Kontakt z duszami metodą "lustra" wg. Dr R. Moody Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post Kontakt z duszami metodą "lustra" wg. Dr R. Moody - Wysłany: Śro 17:54, 28 Mar 2012  
MiMi
Gość








Przeczytałam właśnie książkę R. Moody'ego, "Odwiedziny z zaświatów", w której autor opisuje swoje doświadczenia w kontaktach z osobami zmarłymi metodą lustra.
Osoba starająca się o nawiązanie kontaktu zasiada przed lustrem w przyciemnionym pokoju, fotel stawia w taki sposób, by widzieć odbicie lustra ale nie widzi własnego odbicia, wycisza się i "nastawia" na kontakt. Efekty, wg autora, imponujące. Autor opisuje swoje własne doświadczenia jak też innych osób biorących udział w eksperymencie.
Czy ktoś próbował tej metody? Czy kontakt się udał?
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 18:01, 28 Mar 2012  
Gość









Życzę silnych nerwów do takich eksperymentów. Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 18:10, 28 Mar 2012  
MiMi
Gość








Mirek napisał:
Życzę silnych nerwów do takich eksperymentów. Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]


że?
że straszno?
że niemożliwe?
czy że co?
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 18:13, 28 Mar 2012  
Gość









Próbowałaś Aniu sobie to wyobrazić? Siedzisz w ciemnym pokoju przed lustrem, tylko świeczka, a tu nagle ducha w nim widzisz. "O witaj, świetnie, że wpadłeś". Ja bym chyba kolor włosów zmienił. Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 18:13, 28 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 18:21, 28 Mar 2012  
MiMi
Gość








haha! no tak, trochu straszno Wink
Ale , jakby to był duch którego chcę zobaczyć, a nie jakiś przyplątaniec załamaniec, to czemu nie ?
Moody pisze, że żadna z osób eksperymentujących nie bała się, pojawiający się duch nie przerażał. Ale nie zawsze przychodził ten, o którego prosił, czasem to był ktoś z rodziny, kto bardziej potrzebował kontaktu.
No ciekawe ciekawe... bardzo mnie interesuje czy to tak się faktycznie da.
Osoby biorące udział w eksperymencie nie były jakoś specjalnie rozwinięte duchowo. Nie wszystkim się udało, ale większości tak.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 22:17, 28 Mar 2012  
taka ta czarna




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy



Ja dziękuję,za taki kontakt.
Do dzisiaj mam traume do luster po niedoczytanej książce Grahama Mastertona.Od tamtej pory raz na zawsze skończyłam z horrorami Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 9:19, 29 Mar 2012  
MiMi
Gość








Czyli nikt nie próbował?
szkooooda Wink
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 9:32, 29 Mar 2012  
Eve
Gość








Ja próbowałam, ale poza mgłą w lustrze nic więcej się nie podziało. Było to jednak parę lat temu, zanim poznałam metodę Moena. Fajnie że mi przypomniałaś o tych lustrach, spróbuję jeszcze raz, choć te lustra to chyba raczej dla ludzi, którzy są podatni na hipnozę.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 11:13, 29 Mar 2012  
MiMi
Gość








Eve napisał:
Ja próbowałam, ale poza mgłą w lustrze nic więcej się nie podziało. Było to jednak parę lat temu, zanim poznałam metodę Moena. Fajnie że mi przypomniałaś o tych lustrach, spróbuję jeszcze raz, choć te lustra to chyba raczej dla ludzi, którzy są podatni na hipnozę.


Bardzo Cię proszę, daj znać jakie były efekty tym razem, dobrze? Smile
no ja niestety na hipnozę to nie za bardzo. Kiedyś trafiłam na seans hipnotyzera, sława to jakaś, szanowany w swojej profesji, ludziska zjeżdzali sie do niego z całej europy.To była najpierw terapia grupowa (rzucanie palenia), a potem sesja indywidualna. iiii tam, kiszka Sad wcale mnie nie zahipnotyzował.
Sama rzuciłam palenie, dwa lata później.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 11:44, 29 Mar 2012  
Ewa Fortuna




Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 1583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

Płeć: Kobieta


MamaMileny napisał:
To była najpierw terapia grupowa (rzucanie palenia), a potem sesja indywidualna. iiii tam, kiszka Sad wcale mnie nie zahipnotyzował.
Sama rzuciłam palenie, dwa lata później.

Moze u Ciebie podziałało z opóźnionym zapłonem haha Wink


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 12:59, 29 Mar 2012  
Aga_w_chmurach
Gość








ciekawa metoda, ja spróbuję na pewno, myślę w niedzielę późnym wieczorem.
Byłabym najszczęśliwsza na świecie, gdybym Ukochanego zobaczyła, ale po prawdie nie wierzę, żeby coś tak dobrego mogło mnie spotkać Sad
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 13:15, 29 Mar 2012  
MiMi
Gość








Ewa Fortuna napisał:
Moze u Ciebie podziałało z opóźnionym zapłonem haha Wink

Ciekawostka, ten hipnotyzero-bioterapeuta, bo również przesyłał energię na tych zbiorowych seansach, korzystał z pomocy asystentki, jakiejś pani psycholog, z którą również była rozmowa, zapomniałam dodać.
Pani psycholog miała taką energię że aż ciarki przechodziły, a pan hipno ... to jakieś nieporozumienie. No i pan hipno brał kasę i zbierał gratulacje, a robotę zrobiła za niego pani psycholog Wink
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 12:14, 31 Mar 2012  
Thelema




Dołączył: 29 Lis 2011
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta


A mogłabyś opisać tą metodę z lustrem?

Byłabym chętna na taki eksperyment Smile


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 13:24, 31 Mar 2012  
MiMi
Gość








Thelema napisał:
A mogłabyś opisać tą metodę z lustrem?

Byłabym chętna na taki eksperyment Smile


Mam tą książkę Moodiego w formacie pdf. Jeśli ktoś sobie życzy, wyślę na maila Smile
Autor przygotował pomieszczenie, w którym ustawił lustro około 1m nad podłogą, a krzesło dla uczestnika eksperymentu ustawił tak, by osoba ta widziała odbicie w lustrze (odbijało się gładkie ciemne tło) ale nie widziała samego siebie w odbiciu. Osoba myśląc o osobie zmarłej, wpatrzywała się odbicie w lustrze, starając się oczyścić z innych zaśmiecających myśli.

A tu fragmenty:
Cytat:
Zazwyczaj uczestnik eksperymentu przynosił ważne i wzruszające pamiątki. W czasie naszej konwersacji przedmioty te leżały przed nami i mój rozmówca często ich dotykał.
Niektóre z nich były naprawdę poruszające. Jeden z panów przyniósł sprzęt do łowienia ryb, należący niegdyś do jego ojca. Pewna kobieta przyjechała z kapeluszem swojej zmarłej siostry. Przedmioty te służyły jako rozbudzające wspomnienia, namacalne pamiątki po zmarłych.
Zanim niektórzy z uczestników wchodzili do komnaty zjaw, polecałem, by położyli się na łóżku skonstruowanym przez jednego z moich pracowników. Łóżko to, pozwalające na spoczywanie w pozycji półleżącej, wyposażone w głośniki, pomaga wraz z muzyką w
doznaniu uczucia głębokiego relaksu. Używała tego łóżka mniej więcej polowa osób.
Przygotowania trwały aż do zmierzchu. Wtedy uczestnika eksperymentu
wprowadzano do pomieszczenia, w którym miał wpatrywać się w zwierciadło, włączano małą lampkę, a pozostałe światła w pokoju gaszono. Osoba uczestnicząca w eksperymencie otrzymywała polecenie wpatrywania się intensywnie w lustro i rozluźnienia się. oczyszczenia swoich myśli ze wszystkiego prócz wspomnień o zmarłej
osobie. Mogła pozostawać w tym pomieszczeniu tak długo, jak tylko chciała, ale prosiłem, aby nie miała przy sobie zegarka, pokusa zerkania nań jest bowiem bardzo silna.

Przez cały czas w sąsiednim pokoju siedział mój asystent, gotów służyć pomocą, gdyby to się okazało potrzebne. Kiedy uczestnik eksperymentu wychodził, przeprowadzaliśmy szczegółową dyskusję, w czasie której opowiadał, co mu się przytrafiło. Umożliwialiśmy mu analizowanie wszystkich swoich uczuć i omawianie przeżycia tak długo, aż poczuł, że nie ma już zupełnie nic do dodania. Czasami relacjonowanie odczuć trwało ponad godzinę. Zwracałem szczególną uwagę na to, aby
nie przeszkadzać ani nie ponaglać. Rozmowa kończyła się dopiero wtedy, kiedy sam uczestnik eksperymentu uznał, że jest skończona.
"Zobaczyłem autentyczną osobę"
Typowym przypadkiem był mężczyzna, który chciał zobaczyć swoją zmarłą matkę.
Przyszedł do mnie po wysłuchaniu pogadanki o możliwościach wynikających z wpatrywania się w zwierciadło, którą wygłosiłem w New Jersey.
Powiedział mi, że jego matka zmarła przed rokiem i że bardzo za nią tęskni. Ojciec osierocił go we wczesnym dzieciństwie i matka wychowywała syna samotnie. Wskutek tego łączyła go z matką niezwykle silna więź i po jej śmierci głęboko rozpaczał.
Zapytałem o jego życie. Miał czterdzieści parę lat i pracował na wysokim stanowisku w renomowanej firmie biegłych księgowych w Nowym Jorku. Nigdy nic był leczony z powodu jakichkolwiek zaburzeń psychicznych.
Pomyślałem, że idealnie nadawał się na uczestnika mojego eksperymentu
badawczego. Nie tylko był chętny i rozumiał, o co w tym chodzi, ale też spełniał kryteria, jakie ustaliłem dla kandydatów do moich badań.
Czułem się poruszony, kiedy zaproponował, że przyjedzie i spędzi dzień u mnie. Kiedy zjawił się na swoją sesję, postępowaliśmy zgodnie z programem, który wcześniej tu opisałem.
Rano poszliśmy na spacer i rozmawialiśmy o tym, dlaczego chce zobaczyć
swoją zmarłą matkę. Zawsze uważałem podobne ćwiczenie za niezwykle skuteczny środek wyzwalania myśli danej osoby. Jest nawet grupa psychologów, którzy spacer i bieganie traktują jako stały element terapii. Podobnie było w przypadku tego pana.
Podczas spaceru zaczął opowiadać o swojej matce. I kiedy mówił o jej poświęceniu jako osoby samotnic wychowującej dziecko, wyraźnie widziałem, że wspomnienia te bardzo go wzruszyły.
– Pod koniec życia była bardzo chora – rzekł. – Sądzę, że chcę ją ponownie zobaczyć między innymi dlatego, iż pragnąłbym się przekonać, czy jest szczęśliwa tam, gdzie się teraz znajduje.
Po lunchu obejrzeliśmy album z fotografiami jego i matki, przyglądając się temu, jak oboje starzeli się z upływem lat. Na wczesnych zdjęciach widać było krzepką, szczęśliwą kobietę, ale pod koniec albumu stało się widoczne, jak bardzo wyniszczyły ją życie i choroba. Na niektórych fotografiach twarz mężczyzny była przytulona do twarzy matki.
Choć uśmiechał się, można było Łatwo dostrzec, że pogarszający się stan jej zdrowia bardzo go martwi.

Oglądaliśmy też pamiątki, które przywiózł ze sobą. Był to sweter, który nosiła pod koniec życia, a także kapelusz z jej młodych lat.
– Ubrania mają swoją pamięć – powiedział mężczyzna, wyjaśniając, dlaczego wybrał właśnie to. – Chciałem wziąć ze sobą coś, co by mi przypominało, jak się czuła, a nawet jak się poruszała.
Wieczorem zaprowadziłem go do izby zjaw i wyjaśniłem mu całą procedurę.
Następnie zostawiłem go samego. Mniej więcej godzinę później wyszedł. Uśmiechał się, a po policzkach spływały mu łzy. Był uszczęśliwiony tym przeżyciem, jak mówił.
Usiedliśmy w moim biurze i opowiedział mi, co zobaczył:
"Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że osoba, którą zobaczyłem w lustrze, była moją matką! Nie wiem, skąd przyszła, ale jestem pewien, że widziałem autentyczną osobę.
Patrzyła na mnie z lustra. Nie potrafię powiedzieć, w co była ubrana, ale wiem, że miała siedemdziesiąt kilka lat, była mniej więcej w tym samym wieku, w jakim umarła.
Wyglądała jednak na zdrowszą i szczęśliwszą niż pod koniec życia.
Nie poruszała ustami, ale mimo to mówiła do mnie i wyraźnie słyszałem jej słowa.
Powiedziała: – Jest mi tu doskonale. – Czułem mrowienie w dłoniach i przyspieszone bicie serca. Potem zdecydowałem się powiedzieć coś do niej. – Cieszę się, że cię widzę – odezwałem się. – I ja też – odparła. I to wszystko. Po prostu znikła".
Przeżycie to pomogło mu odzyskać spokój ducha po śmierci matki,
– Po tym, co zobaczyłem i usłyszałem, wiem, że już nie cierpi, tak jak w swoich ostatnich dniach – powiedział. – Już samo to spowodowało ustąpienie wielkiego napięcia, w jakim żyłem.
Uczestnik tego eksperymentu był pewien, że jego matka naprawdę pojawiła się w lustrze, choć nie potrafił powiedzieć, skąd przybył jej obraz. Mogła to być jakaś forma jego pamięci lub też naprawdę duch jego matki, jak powiedział. Ale jakakolwiek była odpowiedź na to pytanie, nie umiał jej udzielić.
– Nie rozumiem dokładnie przyczyny, ale wiem., że naprawdę widziałem moją matkę.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 14:28, 31 Mar 2012  
Thelema




Dołączył: 29 Lis 2011
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta


Cytat:
Mam tą książkę Moodiego w formacie pdf


Też już ją zdobyłam i z wypiekami na twarzy właśnie czytam Very Happy .......dzięki, że podzieliłaś się taką informacją - tego chyba właśnie szukałam.

No i po raz kolejny stwierdzam, że nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem, a w moim ostatnio to już na pewno Wink

do tego wątku wrócę jak tylko przeczytam książkę

pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Nawiązywanie kontaktów z Duszami / Odzyskania / Kontakt ze zmarłymi -> Kontakt z duszami metodą "lustra" wg. Dr R. Moody Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 2  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony 1, 2  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin