Forum www.polana.fora.pl Strona Główna   www.polana.fora.pl
Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
 


Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Gdybanie :); systemy filozoficzne. -> Samobójstwo Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post Samobójstwo - Wysłany: Czw 18:36, 27 Lut 2014  
Gość









[link widoczny dla zalogowanych]

Dla mnie samobójstwa to dowody klęski społeczeństw (w skali makro i mikro), w których te zjawiska maja miejsce.

80% samobójstw mężczyzn i chłopców w całej populacji zdarzeń samobójczych skłania do głębokiej refleksji o potrzebie istotnej przebudowy stereotypów na temat siły i słabości psychiki i ducha damskiego i męskiego rodzaju.

A Wy co o tym sądzicie?
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 18:53, 27 Lut 2014  
Kahlan




Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Manchester
Płeć: Kobieta


Ja już pisałam ale powtórzę, żeby inni nie musieli szukać innego wątku. Sama jestem bardzo empatyczna i samobójstwo kolegi ze szkoły przeżyłam bardzo intensywnie i uważam, że mają one na celu uświadomić otoczenie. Jedna Dusza poświęca się dla innych, żeby te mogły się rozwinąć. To jest potrzebne niektórym, bo są ślepcy, którzy potrzebują terapii wstrząsowej. Przykre ale potrzebne.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 23:40, 27 Lut 2014  
za_mgla
Mistrz Zmian



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 4997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy

Płeć: Kobieta


Och Kahlan przytulam mocno. Trafnie to napisalas, nie owijajac w bawelne.
Osobiscie niestety tez zetknelam sie, az z trzema samobojstwami. kiedy sama mialam ochote na tory, to tylko dzieciaki ich obecnosc zatrzymala we mnie bardzo silne tornado tej mysli i checi, aby to zrobic. kiedy jeszcze nie spotkalam tej energii w sobie, za cholere nie potrafilam zrozumiec, dlaczego Ci bardziej, czy mniej bliscy ludzie dbieraja sobie zycie. dla mnie to bylo samolubne, niepatrzace na bliskich, niepatrzace na zycie.
ale, ale jest plan, jedna Dusza chce zyc, druga chce zyc w polowie. juz dzisiaj wiem, ze to przychodzi nagle i wcale nie jest podyktowane emocjami, w zaden sposob nie jest zaplanowane. to dziala w tak drastycznie krotkim czasie, ze to jest pare doslownie minut, ale za to wymiata strasznie.
pamietam, ze mialam jedynie sile, podejsc do dzieci i uwiesic sie na nich przytulajac je mocno do siebie....szarpalo, odrywalo.
jako egzorcysta wzielam sie do roboty i ostatkiem sil ....wiem, ze uratowala mnie Milosc i niematczyna, ani jako dziecka posiadajacych jeszcze rodzicow, rodzenstwo, uratowala mnie milosc bezwarunkowa i za to chyle czola, moja Dusza jest wdzieczna za te doswiadczenie walki.
jako osoba, ktora Odzysuje od czasu do czasu Dusze Samobójcze, nigdy nie nakazuje Im nawracac sie na jasna droge. Przebywaja w nizszym astralu, kiedys jakos Go sobie nazwalam, aby moc odroznic powloki i strefy astralne, ale jakos tak z czasem stawalo sie to zbedne.
atmosfera dolnego astralu, gdzie przebywaja Samoboje, na dobra miare jest skonstruowana przez energie osob opuszczonych przez Samobojcow.
porownac tez moge dolny astral do czegos co czasami z wygladu przypomina opuszczone, zatechle miasto, gdzied swiatel jest bardzo malo, za to dominuja szarosci.
szarosci uwielbiaja Demony, kolor rudy, dziko pomaranczowy pochodzi z rodzin Wampirow, a to wszystko wymieszane jak we frani po ktoryms tam wypraniu odziezy i zostala tylko robocza do przeprania.
trudno jest sie poruszacw tej strefie, kiedy jest obecny strach, energie strachu kochaja Demony, wiec oblepiona czasami bylam po kokarde, kiedy uspokajalam wewnetrzne Ja, robilo sie luzniej.
dajac zainteresowanie rudym, chociaz w tym astralu to jak na poligonie, z szacunkiem, ale za blisko nie podchodz, ani ja, ani Ty Istoto. ja tylko spaceruje, ale mozemy porozmawiac....kiedys pracujac z Dusza, ktora odedszla z powodu choroby, jej rozpacz w momencie umierania byla tak ogromna, ze ponoc jeszcze plakala kiedy juz nie zyla...poproszono mnie o Odzyskanie, trudny temat, bo ludzie zajmujacy sie odzyskiwaniem tej Duszy chcieli nagled jakieds pieniadze od meza tej pani.
weszlam i to co zobaczylam na nowo zmienilo moj poglad na astral.
oprocz gornego astralu, gdzie mozna spotkac Istoty, oprocz rownoleglego astralu gdzie mamy mozliwosc wejscia i odnosimy wtedy wrazenie, ze stoimy obok siebie, a sciany sa gumowe przez ktore da sie przejsc, istnieje jeszcze dól astralnego dołu, i tam spotkalam ta Pania u demonicznego fryzjera, ktory robil jej fryzure na czakrze korony. z obslizglych kranow kapala woda, ktora robila taki raban energetyczny, ze musialam wycofac sie. wrocilam po wzmocnienie, napisalam do męza, ze wejde tam tylko potrzebuje na biegu potwierdzen.
kochala chodzic do fryzjera, uwielbiala czesac wlosy, godzinami mogla czesac tez innych, byla fryzjerka.
to pozwolilo mi, na wejscie.
juz omine opowiesc, ze "fryzjer" dostal z banki i ze kran urwalam, bo nie chcial sie dokrecic.
Pomaranczowy - Rudy.
Usiadlam na fotelu, przeganiajac z niego Pania Dusze, poprosilam o fryzure na ręku, Ty pstrykasz palcami aby zmienic cos we snie, o wiele latwiej i nie tracisz energii, kiedy pomyslisz sobie o zmianach. wiec pomyslalam, ze chce miec okropnie brudne dredy na ręku, ktore Dusza musi mi uporzadkowac, zabrala sie do roboty. odkleilam sie od siebie i podeszlam do Rudego i zaczelam rozmawiac telepatycznie, gadalam od rzeczy, kiedy zauwazylam, ze zaczal patrzedc na mnie zadawalam to samo pytanie ciagle, na ktore najpierw mi odpowiadal, a pozniedj zaczal sie gubic, zaczal milczec, pozniej w trakcie mojedgo ciaglego pytania, zaczal sie rozmywac, wracajac do swojego obrazu. Dusza zaczela slabnac, nic nie pamietala, stala, zatrzymala ruch dloni, weszlam dalej i spotkalam Rudego.
Rudy pracuje w obrazied 3d, jest w trojwymiarowosci, porusza sie w zastraszajacym szybkim tempie co daje obraz stabilnosci, nie kusi, a podsyca, po to, aby sciagac energie, zostawiajac swoich zdolnosci troszeczke - taki jakby jad, cos w tym stylu. widzialam o wiele lepiej, tak jakbys patrzyla przez lunete, tlo rozmazane, a czesc srodkowa i przestrzen jej najblizsza to oczy sokola. mozna mierzyc puls patrzac na szyje.
Pomaranczowa manipulacja,
ten kolor jest obecny kiedy Wampir zaczyna podsycac, nic nie uzyskalam, oprocz tego, ze nie zrobie nic bedz jego pomocy, bez jego rad i wskazowek, mam stac sie jednoscia, polaczyc sie poprzez przyjecie Jego we mnie.
Dusza kobiety spala w bialym lozku, w bialej poscieli, a nad jej glowa otworzyl sie tunel.
Pomaranczowy, Rudy wiedzac ze nic nie ugra, bo sama dobrze sobie radze - odchodzi.
Pomaranczowy jad.
byl obecny bardzo dlugo, czasami tesknilam, ze go nie ma chmmm z biegiem czasu jad rozszedl sie po kosciach, przez ten czas kiedy byl jeszcze obecny nauczylam sie lepiej widziec - to tyle dobrego co odsialam od Rudego i nic wiecej.
wspominam go, bo inaczej sie nie da, nauczyl mnie jak nie wchodzic i jak nie przegrywac z Wampirami, chociaz slabosc do tego gatunku pozostala.
lubie przygadac sie Im, oczywiscie ze wiedza ze jestem, ale to wszystko toczy sie swoim torem. ja wiem i oni wiedza, ze przyjazni z tego to nie bedzie, natomiast czasami dupsko ratuja.
nie wiem, moze to, ze uszanowalam Ich obecnosc, a Oni moja? moze to, ze nie przyjelam jadu na tyle ile oni by sobie tego zyczyli nie wiem. wiem jedno, ze wszystko ma byc z szacunkiem dla jednej jak i drugiej strony.


przytulam
za_mgla


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 0:24, 28 Lut 2014  
Kahlan




Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Manchester
Płeć: Kobieta


Ja zetknęłam się tylko z duchami. Dziwne było to, że pierwszy duch, to była dziewczyna, która się jakby unosiła, albo była pod wodą, tak jej włosy falowały. Byłam z dwójką innych osób ale ona była centralnie przede mną i patrzyła na mnie. Wtedy telepatycznie zapytałam jak jej pomóc, a ona weszła we mnie. Widocznie chęć pomocy oznacza zgodę na opętanie... Poczułam przeraźliwe zimno jakbym miała w ciele lód i mnie dosłownie zamroziło bo nie mogłam się w ogóle ruszyć. Znajomi tylko patrzyli na mnie i nie wiedzieli o co chodzi bo widzieli tylko, że się nie ruszam. Nie widzieli ducha i nie widzieli, ze z zimna zrobiłam się chyba niebieska. Następnej nocy śnił mi się duch bliźniaków. Chłopca i dziewczynki. Jednak przed nimi wyszedł duch mojej babci. Była przerażona i chciała mnie ostrzec przed czymś ale tylko ruszała ustami, a ja nic nie słyszałam. Wyglądała inaczej niż tamten duch. Też przezroczysta ale nie płynęła. Zaraz za nią jednak już wypłynęły te duchy i rzuciły się na mnie. Na szczęście tym razem zapamiętałam lekcję z poprzedniej wizyty i złapałam rękę chłopka. Czułam jego chłód dokładnie taki sam jak wcześniej, jednak był on tylko na mojej dłoni tam, gdzie dotykałam ducha. Jak widział, że nic nie wskóra to odszedł razem z siostrą.
Z wampirami nie miałam poza kilkoma takimi typowymi z filmów "Wywiad z Wampirem" Razz Czytałam o tym, że są różne poziomy astralu. Sama chciałabym się kiedyś nauczyć odwiedzać je i pomagać innym Duszom ale teraz mam inny cel Smile
Poza tym skąd wiesz, że nie zużywam energii przywołując różne rzeczy? ;> I czy w ogóle można ją zużywać? Jakie to uczucie? Itp Razz


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 12:23, 18 Mar 2014  
Gość









Co o samobójstwie mówią Duchy:

"Historia samobójcy z Hawru (Niebo i Piekło)

Allan Kardec Niebo i piekło François-Simon Louvet (Z Hawru). Komunikat z seansu spirytystycznego w Hawrze, 12 lutego 1863 roku: ;
„Czy będziecie litościwi dla nędznika, który cierpi od dawna tak okrutne tortury? Och! pustka… przestrzeń… spadam, spadam, na pomoc! Mój Boże, miałem tak nędzne życie!… Byłem biednym diabłem; na stare lata często cierpiałem z głodu; dlatego zacząłem pić i wstydziłem się wszystkiego, wszystkiego się brzydziłem… Chciałem umrzeć i rzuciłem się… Och! Mój Boże! Co za chwila!… Po cóż chcieć to kończyć, skoro byłem tak blisko kresu? Módlcie się! Abym nie widział ciągle tej pustki pode mną… Rozbiję się o te kamienie!… Błagam was, wy, znający nieszczęście tych, których już tutaj nie ma; zwracam się do was, którzy mnie nie znacie, bo cierpię tak… Po co wam dowody? Cierpię, czy to nie wystarczy? Gdybym tak był głodny, zamiast tak strasznie cierpieć, lecz był dla was niewidzialny, nie zawahalibyście się i dalibyście mi kawałek chleba. Proszę was, módlcie się za mnie… Nie mogę zostać już długo… Zapytajcie któregoś z tych szczęśliwych, którzy są tutaj, a dowiecie się, kim byłem. Módlcie się za mnie”. FRANÇOIS-SIMON LOUVET


Opiekun medium. „Ten, kto rozmawiał z tobą, moje dziecko, to biedny nieszczęśnik, który na Ziemi przechodził próbę nędzy, ale miał jej już dość; zabrakło mu odwagi i biedak zamiast spoglądać w górę, jak powinien to czynić, popadł w pijaństwo; doszedł kresu rozpaczy i zakończył swą smutną próbę rzucając się z wieży Franciszka Pierwszego, 22 lipca 1857 roku. Proszę mieć litość dla jego biednej duszy, która nie uczyniła kroku naprzód, a jednak tyle dowiedziała się o przyszłym życiu, by teraz cierpieć i pragnąć nowej próby. Módlcie się, aby Bóg obdarzył go tą łaską, a zrobicie dobry uczynek”.
W trakcie poszukiwań, w Dzienniku Hawru z 23 lipca 1857 roku trafiono na artykuł następującej treści:
„Wczoraj o czwartej spacerującymi po molo boleśnie wstrząsnął okropny wypadek: pewien człowiek wychylił się z wieży i rozbił się o bruk. Był to stary robotnik holujący łodzie, którego pijackie skłonności przywiodły do samobójstwa. Nazywał się François-Victor-Simon Louvet. Jego ciało zostało przetransportowane do jednej z jego córek, przy ulicy de la Corderie; miał sześćdziesiąt siedem lat”.
Ów człowiek zmarł niespełna sześć lat temu, a wciąż widzi, jak spada z wieży i ma się rozbić na kamieniach; przeraża go widok przed sobą i bliski upadek… a wszystko od sześciu lat! Jak długo to potrwa? Tego nie wie i ta niepewność zwiększa jego męczarnie. Czyż to nie gorsze od piekła pełnego płomieni? Czy ktoś mówił o takich karach? A może je wymyślił? Nie; opisują je osoby, które same ich doświadczają, podobnie jak inni opisują swoje radości. Często robią to spontanicznie, gdy się o nich nie myśli, a to wyklucza, że można być w tym względzie ofiarą własnej wyobraźni."
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 14:07, 18 Mar 2014  
Gość









O ile dobrze pamiętam, również w książce Michel'a Desmarquet "Misja", samobójstwo uważa się za jakieś smutne niespełnienie i to zarówno w wymiarze indywidualnym, jak społecznym.

Co jest warte społeczeństwo, w którym nie chce się, albo nie można żyć? Powiem wprost: gówno jest warte.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 13:25, 24 Mar 2014  
Gość









"(...) Jeden z mężczyzn, który przeżył śmierć kliniczną w następstwie wypadku, tak to ujął:
Kiedy tam byłem, odczułem, że dwie rzeczy są mi całkowicie zakazane - zabicie samego siebie i zabicie drugiej osoby. Jeśli popełniłbym samobójstwo,
odrzuciłbym tym samym Boży dar życia, a jeśli zabiłbym innego człowieka, mógłbym pokrzyżować Boże plany względem tej osoby. Ktoś inny, kto przeżył śmierć kliniczną, powiedział mi, że podczas swojej bytności po tamtej stronie miał wrażenie, iż samobójcy zostają w jakiś sposób ukarani. Samobójcy po swojej "śmierci" znaleźli się w kręgu tych samych problemów, które za życia
pchnęły ich do tego desperackiego kroku. I tak jak za życia, równiez tam nie potrafili sobie z nimi poradzić. Pewna osoba nazwała całą tą sytuację "pułapką", z
której nie mogła znaleźć wyjścia. Miała wrażenie, że wydarzenia, które doprowadziły ją do samobójstwa, powtarzały się w jakimś obłędnym cyklu(...)"
Raymond A.Moody - Życie po życiu.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 13:37, 24 Mar 2014  
Gość









Dla mnie bardzo ważny jest wymiar społeczny sprawy życia i śmierci.
Kilka lat temu śledziłem z uwaga proces kilkudziesięciu osób zaangażowanych w zabijanie wielu chorych z terenu Łodzi, tak ofiary wypadków, jak pacjentów w szpitalach.
Oglądałem dwukrotnie zakazany w Polsce film o kulisach procederu, o jego oskarżonych i nieoskarżonych sprawcach, koordynatorach i ofiarach.

Uderzyło mnie coś bardzo konkretnego.
Ludzie, którzy żyją, a uświadomili sobie, co się stało, próbowali uświadomić sobie, co czuły uśmiercane pavulonem ofiary. ze oto jest konkretny ich koniec, śmierć, która jednak jeszcze nie nadeszła, tylko idzie powoli w mękach umierania, bez szans na ruch i bez szans na krzyk, w kupie własnych fekaliów i moczu. Bo Pavulon sprawia, ze przestają działać mięśnie. Umierający wiedzieli, że nie ma już ratunku a chcieli żyć.

To bardzo dobrze, że żywi poznali to doświadczenie.
Bez tego, jak pokazują przykłady, łatwo się teoretyzuje w sprawach życia i śmierci. Pół biedy jeśli w sprawie śmierci własnej, pal już sześć. Gorzej, że wyciąga się rękę po życie bliźniego - i to w imię rzekomego jego dobra.
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 15:00, 24 Mar 2014  
Arek




Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: Mężczyzna


Dla mnie takie sprawy jak samobójstwo czy eutanazja to indywidualna sprawa każdego człowieka i przeważnie po wielu doswiadczeniach reinakrnacyjnych dusza już wie czy to było dla niej odpowiednie działanie czy też nie.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 15:05, 24 Mar 2014  
Gość









Dusza może wie lecz umysł i tak jest w stanie racjonalnie nam wytłumaczyć dlaczego warto ze sobą skończyć.
Dopiero gdy nie ma odwrotu dusza dochodzi do głosu, gdyż umysł wykonał zadanie i wszedł w stan odpoczynku.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 15:09, 24 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 15:40, 24 Mar 2014  
Arek




Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: Mężczyzna


Zawsze takie sytuacje przepuszczam przez siebie co by musiało spowodowac żebym popełnił samobójstwo i co by mogło mnie od tego odwieźc. Każdemu proponuje zrobic to indywidualnie Wink


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 16:08, 24 Mar 2014  
Gość









A ja tak nie robię.
Uważam, że we wszechświecie rządzi uniwersalne prawo poszanowania życia, jako wartości integralnej, a nie dualnej. Poszanowania każdego życia. Nie rozważam łamania tego prawa przez siebie.

Proces transformacji, jaki jest potrzebny, by przekształcać stare w nowe, dobre w lepsze, a także - powiedzmy sobie otwarcie - złe w dobre, wymaga logicznie istnienia śmierci. I dlatego ona istnieje. Jednak tak nie było dawniej i rozwój duchowy zmierza do stanu wszechświata, w którym nie ma śmierci.
To wszechświat wie, w którym kierunku poprowadzić jednostkę należąca do społeczeństwa, by zaowocowała ona wartością dodaną dla wszechświata.
Dlatego wszechświat ma decydować o mojej czy czyjejś śmierci, a nie ja czy poszczególne osoby, według indywidualnych decyzji.
Tak to widzę.

I proszę bez porównań z sektami czy osobami takimi jak Jezus z Opola, Tyara, czy Pani Joanna Rajska. Nikogo nie namawiam do przyjmowania moich poglądów.
Ponieważ mam okazję je prezentować, z przyjemnością to robię Smile
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 16:18, 24 Mar 2014  
Arek




Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: Mężczyzna


a ja wszystko moge rozwazyc gdyz ograniczenia i limity nie interesują mnie

Laughing Laughing Laughing





Każdy ma prawo do swojej opinii Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 16:39, 24 Mar 2014  
Ania




Dołączył: 05 Mar 2012
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

Płeć: Kobieta


tradition72 napisał:
Dlatego wszechświat ma decydować o mojej czy czyjejś śmierci, a nie ja czy poszczególne osoby, według indywidualnych decyzji.
Tak to widzę.


Wszechświat?? Czyli temu co "jest w ruchu" oddajesz we władanie to co postrzegasz jako siebie? To co jest w ruchu podlega różnej gamy manipulacjom, powszechnym czy też niszowym, najczęściej stworzonym przez to co postrzegamy jako umysł. Z jednej strony chcesz się z nich wyzwolic a z drugiej oddajesz im?
Nie rozumiem.
Sam pisałeś, że stworzenie nie jest większe od Stwórcy, a tu stworzeniu oddajesz decydowanie Confused


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 16:45, 24 Mar 2014  
Gość









Wszechświat nie manipuluje stworzeniem. W najczystszy możliwy sposób realizuje prawa wszechświata.
Ustanowione przez Stwórcę, jakby się ktoś pytał.

Wszechświat nikomu nie podlega oprócz Stwórcy.
 
Powrót do góry  

  Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Gdybanie :); systemy filozoficzne. -> Samobójstwo Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 2  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony 1, 2  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin