|
|
www.polana.fora.pl Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
|
"O Depresji inaczej" - Wysłany: Czw 9:33, 06 Mar 2014 |
|
|
za_mgla
Mistrz Zmian
Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5000
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy
Płeć: Kobieta
|
|
Art posiada prawa autorskie.
O Depresji inaczej
Porady lekarza na pewno nie mogę zastąpić, ani ta praca, nie zastąpi głębszej analizy choroby przez medycynę, ale…
Natężenie stanu depresyjnego jest różne, zachwiania emocjonalne – złe samopoczucie powinno minąć następnego dnia, myśli destrukcyjne bytności pewnej części w nas, która zaczęła przeszkadzać w szeroko przyjętej bytności w społeczeństwie – mogą mieć miejsce, lecz należy obserwować siebie, aby myśl destrukcyjna – poprawiająca, nas nie przerosła.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy myśli depresyjne zawładną naszym umysłem, mamy do czynienia wtedy z wjeżdżającym walcem, niszczącym i zamykającym nam dostęp do wyższych uczuć, racjonalnego myślenia, przyjmowania świata i jego bodźców, otoczeni jesteśmy czymś, co nie karze, nie narzuca, a jest w nas i po prostu nas „zjada” od środka.
W najlepszym przypadku, kończy się na płaczu, nad samym sobą, naszą dolą i sukcesem jest obecność osoby, która nie zakończy z nami dialogu na „ weź się w garść” – to bardzo mało, ponieważ osoba zaatakowana depresją odczyta te słowa, jako pretensje do niej samej, że sobie nie radzi. Ale w jaki sposób sobie poradzić, kiedy ta choroba bardzo długo była bagatelizowana przez medycynę, a dzięki temu osoby dotknięte depresją, wolały nie mówić o niej. Ze wstydu, z obawy odrzucenia, z poczucia bezradności, aż w końcu z braku siły zadbania o siebie.
Walec wjechał, zostaliśmy sami sobie, nie wiemy co się dzieje, zaczynamy myśleć wtedy tylko o jednym, o tym stanie, który nas rujnuje. Praca, dom, rodzina, bliscy, znajomi, wszystko poległo, a wczoraj było przecież tak radośnie, słońce, wiatr, śmiech dziecka, ludzie na ulicy – wszystko cieszyło.
A dzisiaj? A dzisiaj jest już mało ważne. Mało ważne stają się nasze uczucia, pragnienia, zachcianki, myśli, to co lubiliśmy słuchać, oglądać, dotykać, to co dodawało nam wiatru w skrzydła, nagle okazuje się czymś co nas odrzuca, wywołuje skrajne uczucia, wewnętrznie zabija.
Walec jedzie dalej, rozpycha się niczym wielka maszyna. Udajemy się do lekarza, w dobrym przypadku rozmowa trwa dziesięć minut, z czego pięć minut to sama formalność, przepisanie numeru PSL, wypisanie recepty na leki, i szybka instrukcja przyjmowania medykamentów. I dobrze, że na tyle było nas stać, aby przesiedzieć na poczekalni swoje, aby oglądać ludzi, którzy patrzą się na nas, bo przecież nic innego nie mają do zrobienia w danej chwili, a zainfekowany nasz umysł odbiera informacje, że wszyscy wiedzą o naszym schorzeniu, jestem słaby – słaba, jestem nijaki i nijaka. Samoocena zjeżdża w dół, jeszcze niżej, zastanawiamy się ile jesteśmy w stanie jeszcze wytrzymać. Dużo możemy wytrzymać, proszę państwa. Więc mamy już w ręku receptę i ciężką rozmowę za sobą, nasze myśli w ogóle nie zostały uspokojone, biegniemy do apteki i czeka nas kolejna niemiła niespodzianka, wzrok pani – pana mgr informujący nas, że wiedzą już.
Wracamy do domu, zaszywamy się w naszym pokoju, kącie, jedyną ochotę jaką posiadamy w środku to chęć zaśnięcia, odcięcia się od rzeczywistości, która nas gniecie. To nie rzeczywistość, a myśli nas gniotą. Sprawdzamy jeszcze, czy zasłonki dobrze zakryły wpadające promienie słońca, czy aby dobrze drzwi zamknięte, żeby tylko nikt nie wszedł i nie zaczął z nami rozmawiać.
Depresja nadal gniecie, odcina, zamyka no i te myśli jak walec gniotą do żywego.
A wystarczy tylko, razem już z tymi proszkami przepisanymi przez lekarza, spróbować stanąć naprzeciw siebie i zrozumieć, że to tylko myśli i im więcej będziemy z nimi pracować i im więcej będziemy z nimi walczyć, to będzie ich coraz więcej. Więc aby ich nie było w naszej głowie, to przestajemy myśleć na ich temat, powoli włączamy się w życie domu, on naprawdę nie zmienił się, a tylko walec chciał pokazać nam, co innego. Skupiamy się na danej, wykonywanej czynności, bo kiedy obieramy ziemniaki, nie myślimy przecież o innych rzeczach, aby nie skaleczyć się w palec. Jesteśmy ostrożni wtedy, potrafimy zadbać o siebie, lecz dlaczego tylko wtedy? Przy tych ziemniakach? Najłatwiej jest nie dbać o siebie, więc następnym ćwiczeniem będzie, odkrywanie tego nowego w rzeczy, którą kochaliśmy robić do tej pory, czy słuchanie ulubionej muzyki, czy robienie zdjęć, czy malowanie obrazów, pisanie, chodzenie na spacer, czy choćby leżenie i nie robienie nic. To jest nasze, to ulubione, znamy je doskonale dobrze, więc nie mamy czego się obawiać. Skupiamy się nadal na danej wykonywanej czynności, uświadamiamy sobie, że rzecz już znana, jest bezpieczna i lubiana przez nas samych. Ciągle pamiętając o myślach, że nie wchodzimy z nimi w żaden dialog. Pozostawiamy je bez żadnej ingerencji umysłu, nich sobie będą takie same sobie, identycznie je potraktujmy jak one nas potraktowały. One nas nie kochały, nie dawały ciepła, nie dawały radości, więc dlaczego to ja mam się nimi zajmować? Skoro nie dbały o nas. Na chwile musimy stać się sami dla siebie najważniejszymi istotami na świecie, kochajmy siebie takich jakimi jesteśmy, a nie jakimi chcieliby byśmy byli. Zapomnijmy o smutku i żalu – na to przyjdzie czas. Bierzemy nas siebie we własne dłonie i zaczynamy kochać, lubić i szanować, ponieważ nie ma nikogo innego najważniejszego na świecie oprócz nas samych, dopiero później wchodzą na miejsca kolejne osoby z otoczenia, małżonkowie i dzieci, bliscy i znajomi, bo kiedy my sami będziemy „zatruci” w sobie, to wtedy nawet najbardziej cierpliwa osoba nie będzie z nami szczęśliwa. Czy chcemy tego? Oczywiście, że nie. Więc nie myślimy o myślach, a nasz umysł nie podąża za myślami.
I zaczyna nas wtedy otaczać spokój, zauważamy, że walca depresji już nie ma w nas, gdzieś te niekochane nas myśli, zostały pogubione po drodze i dobrze!
Wystarczy tylko jeszcze jedno zrobić, wrócić do lekarza i oznajmić, że daliśmy radę, a On już nam wytłumaczy w jaki sposób odstawić przepisane leki na depresję, której już nie ma.
Jeżeli sami nie zadbamy o siebie, to nawet super leki nie załatwią sprawy, ani super wymiatająca pani wiedźma nie posprząta za nas, ani niewiadomo jaki bioenergoterapeuta nie uczyni cudu radości bycia w świecie i odbieraniu go, takim jakim znaliśmy go przed depresją, bądź zupełnie nowym, a zdobytym już przez nas nowym doświadczeniem, świata myśli jaki nas też otacza.
Pokochajcie siebie sami, to nie boli, a wznosi.
Ewa Matrzak
|
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez za_mgla dnia Czw 9:36, 06 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|