www.polana.fora.pl

Niestety nie pamiętam ważnych momentów od początku. Wiem tylko, że ktoś ważny dla mnie dał mi klucz i coś jakby pieniądze z monopoly i powiedział, że jak tylko przeniosę się do krainy snów (nieświadomie tam byłam i teraz musiałam świadomie być widocznie) to mam pójść do bloku rodziców. Na trzecim piętrze pod nimi mam wejść do mieszkania. Weszłam do diabelskiego młyna i się w ten sposób przeniosłam. Znalazłam się na przystanku, do domu jakieś 7 minut drogi i coś się działo po drodze ale ważnych momentów nie pamiętam. Poza tym, że byłam wtajemniczona w jakiś tajny projekt, jakaś znajoma mi to opowiadała, która miała wejść do bardziej nowoczesnego młyna. Z nią były jakieś problemy. W zasadzie to ona zdradziła mi tajemnicę z tym młynem. Ja miałam wiedzieć tylko o tym moim. Coś poszło nie tak bo jej pojazd haczył o ulicę trzy razy. Gdzie się nie odsunęłam to ona leciała prosto na mnie... W końcu zatrzymała się, a ja do niej podbiegłam i powiedziałam coś w rodzaju "leć już" i sama poszłam zakończyć swoją misję. Byłam strasznie zadowolona bo oni (pewnie ci z rządu, chociaż bardziej odczuwałam, że to ci z nieba mnie testują) spodziewali się, że będę pytać o szczegóły tego projektu, którego nie mogę znać, a ja zamiast tego jej pomogłam. Jak wchodziłam do klatki, widziałam że się udało i przeniosła się.

Weszłam na 3 piętro i wyjęłam klucz. Zastanawiałam się czy to na pewno sen ale uznałam, że klucz mi to powie. Sukces! Otwarły się Smile

Weszłam i zobaczyłam orgię.... Jako, że to pod moimi rodzicami to znałam rozkład pokoi. Poszłam do kuchni i zobaczyłam faceta, którego zamurowało na mój widok. Chyba obydwoje poczuliśmy się niezręcznie :] Powiedział, że nie spodziewał się mnie o tej godzinie... Ja cały czas milczałam. W końcu powiedział, że jak dam mu 1000 to zabierze się do pracy. Ja jak głupia próbowałam policzyć pieniądze ale część zmieniła się w torebki do herbaty... W końcu olałam temat i zostawiłam, żeby sobie sam policzył. Ufałam, że ten który dał mi te pieniądze, nie dał mi bubla i to problem z moją wyobraźnią.

Poszłam do poczekalni i zobaczyłam mnóstwo młodych ludzi (ubranych) Razz

Każdy z nich trenował lub pokazywał swoją zdolność. Było ich za dużo, żeby je zapamiętać, z resztą nie wydawało mi się to ważne. Jedna tylko przykuła moją uwagę bo rzucała czymś do celu. Dłoń miała pustą ale jak tylko rzuciła to pojawiała się czarna materia w kształcie strzały ostro zakończonej z obu stron. Każdy wykorzystywał swój dar jako broń. Telepatycznie sterowała tymi strzałami i próbowała na środku pokoju stworzyć jakąś figurę.

Był jeden nowy, którego mieli przetestować, bo nie wiedzieli jaką zdolność ma. Zabrali go do podziemi, a ja poszłam z nimi. Były tam olbrzymie małpy. Bardziej to przypominało Yeti. Były zamknięte w jaskini i jedyne wyjście było zamknięte kratami. Obok było zejście jeszcze niżej i z tego wyjścia wydobywał się dziwny dźwięk, jakby ryk smoka. Olali temat bo już nie raz słyszeli. Ja spojrzałam w głąb korytarza i nagle zobaczyłam, że biegnie na mnie coś dużego jak lew, a zrobionego z płomieni. Chciałam się popisać i zacząć walczyć ale jak tylko go zobaczyłam, nie mogłam. Lekko uderzyłam pięścią tak tylko, żeby zmienić jego tor, żeby mnie nie powalił. Kiedy inni ustawili się gotowi do walki, telepatycznie wyczuli, że on jest mój, że wiem co robić. Usunęłam od siebie strach całkowicie. Jak już byłam pewna, że się nie pojawi to wpuściłam w siebie miłość do tego zwierzęcia i zaczęłam podchodzić. On nie dawał mi żadnych znaków, że mnie nie zaatakuje poza tym, że patrzył cały czas na mnie i czekał. Podchodziłam z wyciągniętą ręką, żeby pokazać, że nie mam złych zamiarów i w momencie jak go dotknęłam, płomień zniknął i pojawił się całkiem milusi hipopotam. Jak już wróciliśmy z naszymi "zdobyczami" (ktoś inny przyniósł smoka) to i tak wiedziałam, że to ja wygrałam bo wybrałam miłość a nie walkę. Nawet wspólnie żartowaliśmy Smile

Mój przyjaciel hipopotam Smile

Było więcej testów i wszystkie zdałam. Poza tym, że od razu po przejściu przez drzwi zapomniałam, że to sen... Kiedyś jak się zastanawiałam czy to, co teraz przeżywam to sen to zawsze byłam pewna, a teraz nawet z tym mam problemy. Ale i tak jestem zadowolona. I czułam, że egzaminatorzy też są zadowoleni Smile

Super!!!!

Chyba dostałam jakieś bojowe zadanie do wykonania bo teraz prawie co noc mi się coś śni. Dzień po hipopotamie śnił mi się rekin, który wywoływał tsunami i zabijał pasażerów na statku. Jak tylko statek był zatopiony, sen się powtarzał. Za drugim razem wyskoczyłam za burtę bo albo popłynie za mną albo będę mogła zobaczyć z innej perspektywy czy mogę temu jakoś zaradzić. Zauważył mnie i do mnie popłynął. Wtedy zamienił się w mężczyznę. Zaczęłam z nim rozmowę, a on na mnie krzyczał. Jak już się wykrzyczał, a ja nadal byłam spokojna i pokazywałam, że go kocham to się uspokoił i w ten sposób uratowałam wiele statków.

Tej nocy śnił mi się jakiś dziwny sen. Wraz z grupą ludzi próbowaliśmy się wydostać z jakieś strasznej okolicy. Dwóch mężczyzn nas znalazło i pokazało wyjście (do chatki czarownicy...) Poprosili nas (chociaż nie brzmiało to jak prośba) żebyśmy oddali trochę krwi dla ich pana. Ja coś przeczuwałam, że oddamy trochę więcej krwi... i nas raczej nie wypuszczą. Jednak zgodziłam się i czekałam aż ten pan przyjdzie, żeby spróbować go przekonać. Planowałam oddawać mu regularnie swoją krew w zamian za najładniejszego konia i za wolność reszty. Był bardzo związany ze swoimi końmi i okazało się, że on był jakby pół człowiekiem i pół koniem. Mógł się zamienić albo w jedno albo w drugie albo w centaura.
Kiedy nadeszła moja kolej, byłam z jedną dziewczyną. Przyprowadził ze sobą tego najładniejszego konia. Ja wyciągnęłam do niego rękę, żeby mnie obwąchał (koń), a ten mnie polizał... Zdziwiłam się bo konie zwykle tego nie robią. Ten mężczyzna też się zdziwił, bo jego koń nikogo nie lubi i zwykle gryzie i się wścieka. Mężczyzna od razu prawie mnie przygniótł do ściany i zaczął wypytywać jak to zrobiłam. Jak mu wyjaśniłam, to się zakochał Razz

Wypuścił wszystkich, a mnie traktował jak królową. Kiedy sobie spacerowaliśmy pod koniec to pierwszy raz zrobiłam coś, czego obiecałam nie robić. Poprosiłam go o to, żeby pilnował, żebym się nie wybudziła... O dziwo nie dostałam jakiegoś olśnienia, że to jest sen, chociaż w tej sekundzie to wiedziałam.

Dzisiaj miałam bardzo długi sen o ściganiu kogoś złego. Zebrałam grupę ludzi i szukaliśmy najpierw śladów, a potem śledziliśmy tego złego. Moją uwagę jednak przykuł jeden fragment. Kiedy znaleźliśmy jego dom, on nagle zaczął uciekać. Zszedł ciemnym korytarzem do piwnicy, a kiedy zbliżyliśmy się do jej drzwi, przystanęliśmy. Był to strasznie długi i mroczny korytarz. Z jego wnętrza gwałtownie podleciał czarny dymek w kształcie dziecka i gwałtownie zatrzymał się po drugiej stronie drzwi. Zachowywał się a hologram i w kółko powtarzał te wejścia. Za drugim razem, jako że czułam się odpowiedzialna za grupę, wskoczyłam do piwnicy i wyciągnęłam ręce w geście przytulenia. Cień mnie objął, potem złapaliśmy się za ręce i poprowadzi mnie. W momencie a wstawałam, zobaczyłam że pojawiły się małe niebiesko białe światełka na podłodze. Wyznaczały szlak. Kiedy zaczęły się pojawiać jakieś okna, cień zniknął.

Kim by ten cień? Ja go trzymałam za ręce to na chwilę przypomniała mi się córka, bo nawet podobnego wzrostu byli.