www.polana.fora.pl

Ja od czasu kiedy zaszłam w ciąże nie ruszyłam przede wszystkim zioła bo to była najlepsze dla mnie fetę brałam może z 10 razy ale za bardzo po tym zdychałam na drugi dzień i było to nie dla mnie,pigułki tylko dwie ale nie miałam jakoś fazy tak jak inni ze tańczyć mi się chcialo:/ a ziółko dla mnie stało się jak zwykły papieros. Świat był piękny i bez tego ale...teraz pale niestety tylko albo aż papierosy

Dołączył: 10 Mar 2010 Posty: 638 Przeczytał: 0 tematów Płeć: Kobieta

ja nie próbowałam niczego no poza papierosami ale jakoś mi nie smakowały więc nie kontynłowałam.. nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie i nie żałuje...

Ja muszę przyznać, że wypowiedziałam się sceptycznie, ale raz próbowałam tego Acodinu.
Byłam zupełnie świadoma (była to dawka wyliczona adekwatnie mojej wagi, wzięłam tyle żeby wg tamtego znajomego mieć ''wizje''), tylko że czułam się jak ociężała, jakbym wypiła dużo alkoholu, światła wydawały mi się pięknie ostre, a powietrze gęste, niczym woda. I poza tym nic...aha, jakby kac po dużej ilości wódki. To wszystko jest szajs, powiedziałam komuś kiedyś, że przy pomocy własnego mózgu mam lepsze loty, niż po tej całej chemii...która omamia i wyniszcza ludzi, tak na dłuższą metę.
Trawka to już w ogóle, choć palona z lufki, też działała na mnie coś jakby alkohol. Nie warto, jednym słowem, są w życiu piękniejsze stany, niż te sztucznie wywołane.
A jeszcze planuję sobie ostatnio poeksperymentować ze świadomym śnieniem...

Środki psychoaktywne, zwłaszcza LSD i inne tzw. halucynogeny, odblokowują normalnie nieczynne szlaki nerwowe w mózgu. Stąd te przypadki jasnowidzenia, otwarcia na niefizyczność itp po tego rodzaju substancjach.

Jak to jednak pisał choćby Monroe, problem z nimi jest taki, że ich działanie jest poza naszą świadomą kontrolą. Kultury żyjące w zgodzie z naturą, używając halucynogenów, zawsze wspomagały się rytuałem, dzięki któremu działanie środka było pod zupełnie dobrą kontrolą. I przynosiło rezultaty.

A u nas młodzież po prostu bum! - zapodaje sobie "kwas". A potem ma "trip". Czasami "bad trip" I tyle. A potem "poważni, dorośli ludzie" mówią, że "narkotyki" są "złe".

a ja mam w domu białą szałwię, której ponoć indianie używali przy swoich " wizjach".. kupiłam to suszone ziele do palenia jako kadzidło, ale jeszcze nie używałam Wink